CHAPTER ELEVEN
Pozory często mylą.
"I think I'm searching for something only I can do." ~ T.O.P
- Jiyong-hyung!
Tabi!
Dziewczyna spojrzała
w naszą stronę i instynktownie przystanęła. Twarz momentalnie
spochmurniała, nabrała poważnego dystansu. Widziałem zmieszanie
na jej obliczu i... tak, to było przerażenie. Starałem się
uspokoić rozszalałe serce, widząc jak Seungri zmierza ku nam
żwawym krokiem, ciągnąc za sobą powlekającą nogami Jasmine.
Widać było jak na dłoni, że stara się stawiać delikatny opór,
nie dając po sobie tego poznać, ale niezbyt przywiązałem do tego
wagę - ważniejsze było nowe, szokujące odkrycie.
Ich dłonie, które
wcześniej wydawały mi się zwisać swobodnie, były w
rzeczywistości splecione. Jej palce zaciśnięte kurczowo na
jego dłoni. Na dłoni Seungri. Nigdy
wcześniej nie widziałem, ażeby w jakikolwiek sposób dotykała
innego członka zespołu. Mój mózg nie mógł przetworzyć tych
informacji w tak szybkim tempie, więc jedynie patrzyłem tępo w
niewielką, bardzo zacieśnioną przestrzeń pomiędzy ich biodrami.
Czułem się głupio oraz obco.
-
V.I, dobrze, że cię widzę. Właśnie miałem iść powiedzieć
pozostałym członkom, że teledyski będziemy kręcić w Nowym Jorku
- oznajmił GD, chociaż miałem nieoparte wrażenie, że i jemu
trudno opanować zdziwienie, ale standardowo zachowywał dobrą minę
do złej gry.
Szkoda,
że ja nie byłem taki wykwalifikowany w tej kwestii albo takie
miałem wrażenie, bo nieustannie ktoś napomykał, że moja
niezmienna ekspresja może istotnie zmylić człowieka. Modliłem się
do jakiegokolwiek bóstwa, Boga czy też obojętnych mi na ogół sił
wyższych, żeby w tym właśnie momencie ta moja unikatowa zdolność
uaktywniła się w trybie natychmiastowym.
- A
jeśli chciałeś coś od Tabi'ego, to... - zaczął Jiyong, ale
Seungri podniósł szybko, niemal władczo rękę, aby go
natychmiastowo uciszyć.
- To
już nieważne. Zresztą to nie była sprawa niecierpiąca zwłoki -
wzruszył lekceważąco ramionami, a ja poczułem coś dziwnego,
autentycznie podobnego do uczuć, jakie chowałem głęboko w sercu
od tamtego dnia, kiedy to rozpętaliśmy wojnę na stołówce,
jednakże tym razem jedynie przygryzałem policzki od środka i
tłumiłem w sobie rozniecający się w szybkim tempie ogień, chcąc
odzyskać nad nim kontrolę.
- A
wracając do tematu... Czy Jazi będzie mogła z nami pojechać?
Jazi? Jazi?! Kim jest Jazi? Chwila moment...
„Oh, miło
mi. Przyjaciele mówią mi Jazi, ale wolę, abyś ty nazywał mnie
Jasmine. Nie miej mi tego za złe, po prostu nieszczególnie cię
polubiłam.”
Przeniosłem powoli wzrok na Jasmine, gdy to cień zrozumienia
przemknął po mojej twarzy i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że
nieustannie się we mnie wpatruje. Wraz z momentem, kiedy próbowałem
zmiażdżyć ją magnetycznym spojrzeniem, odwróciła gwałtownie
głowę, nagle całkowicie zaabsorbowana postacią GD, nie dbając o
to, że wszystko rozszyfrowałem.
A więc to nazywa się mentalny ból serca, tak? Ten niefizyczny
ucisk, który niczym cichy morderca, przyczajony drapieżnik czeka
niecierpliwie na swoją ofiarę, jednak wpasowuje się w najmniej
odpowiedni moment. Duszności, których zwalczyć nie potrafisz.
Rezygnacja, która obezwładnia ciało.
Czego innego niby się spodziewałem? Czy ja... na coś
liczyłem?
- Nie
widzę przeszkód - Usłyszałem głos Jiyong'a jakby przez mgłę,
jakbym nagle znalazł się w szklanej tubie, tuż poza ramą tych
zdarzeń, a w dodatku wydawało mi się, iż minęła wieczność, a
nawet dłużej od momentu, w którym padło to pytanie. - Sądzę, że
będzie zdolna sama opłacić swój bilet - dodał znacząco, chcąc
podkreślić, że nie ma zamiaru być litościwym dla „darmozjadów”.
-
Wybaczcie mi - wypaliłem ni stąd ni zowąd, nie zapanowawszy nad
własnym językiem oraz drętwą postawą ciała. - Zapomniałem, że
Dae na mnie czeka. Zobaczymy się na planie - machnąłem sztywno
ręką, wymusiłem sztuczny uśmiech i odwróciłem się.
Za zakrętem wypuściłem powietrze z płuc i przetarłem czoło
jakbym usiłował wyzbyć się wyimaginowanego potu.
-
Aish, uspokój się! - warknąłem ostrzegawczo pod nosem,
przyciskając pięść do nieustępliwie szalejącego serca, wściekły
na siebie oraz oczywiste reakcje organizmu. - To nic wielkiego.
Przyjaciele też się trzymają za ręce... prawda?
Już niczego nie byłem pewny. Pustka w mojej głowie wypełniła
się pytaniami. I żałowałem, że musiałem tego doświadczyć, bo
głupota ludzka wydawała mi się lepsza niż bolesna świadomość
oraz możliwość rozważania najróżniejszych dróg. To nie dla
mnie. Nie dla bingu.
W istocie wróciłem do pozostałych i naprawdę zamierzałem
porozmawiać z Daesung'iem, ale nie o tym czego doświadczyłem - o
czymś, co mogło odwrócić moją uwagę. Jak zawsze, uciekałem od
problemu jak najdalej tylko potrafiłem. Zobaczyłem go zabawiającego
Taeyang'a, dlatego też nie widziałem innej możliwości jak
przyłączenie się do całej farsy. Przez parę dobrych minut
naprawdę zatraciłem się w tym, co miało miejsce - nikt nie
potrafił mnie tak rozbawić jak D-Lite i SOL najwyraźniej podzielał
moje zdanie, włączając się do zabawy. Wszystko jednak prysło
niczym bańka mydlana, kiedy G-Dragon oraz Seungri znaleźli się
wśród nas, wprowadzając niezręczna, ociężałą atmosferę.
-
Hyung, nie wyglądasz jakbyś się cieszył z wyjazdu do Ameryki -
zaczepił mnie skołowany Daesung tuż po tym jak sesja zakończyła
się na dobre, a towarzyszyły temu pokłony, oklaski i głośne
okrzyki aprobaty oraz podziękowania za ciężką pracę.
Miał
minę zbitego pieska jak gdyby moja kamienna twarz odbijała się na
jego aktualnym stanie nastroju. Pokręciłem delikatnie głową i
specjalnie dla niego przywołałem najszczerszy uśmiech na jaki było
mnie stać, aby nieco go udobruchać. Nie chciałem, żeby się
martwił.
-
Cieszę się. Wiedziałem trochę wcześniej niż wy i już wylałem
całą radość z siebie. Mam swoje limity, Daesung-ah -
przekrzywiłem nieznacznie głowę, wpatrując się w plecy
maszerującego przed nami Taeyang'a.
-
Kłamczuch... - wymamrotał jeszcze bardziej przygnębiony D-Lite i
zagryzł nerwowo wargę, obawiając się, że nie znajdzie sposobu,
ażeby wzbudzić we mnie salwę śmiechu. - Może i tobie się
wydaje, że nikt nie wie, ale ja wiem, hyung. Znam twoje oblicza i
choć tego nie pokazujesz, wiem, kiedy jesteś szczerze szczęśliwy,
a kiedy starasz się komuś przypodobać. Mnie nie oszukasz, Tabi-ssi
- wydął buntowniczo usta, oskarżając mnie o nieszczerość wobec
niego.
-
Tak? To co mną teraz kieruje? - fuknąłem z irytacją, ale, dzięki
niebiosom, nie odbiło się to w tonie mojego głosu, przez co
zabrzmiał całkiem łagodnie.
-
Hm... Myślisz, że ci powiem? Wtedy w ogóle przestaniesz ze mną
rozmawiać. Oh, chincha.... - westchnął teatralnie, machnął
ręką niczym oburzona panienka i przyspieszył kroku.
I choć bardzo chciałem się śmiać, nie mogłem.
*
Zanim jednak byliśmy gotowi do wyjazdu, okazało się, że pojawił
się poważny problem. Problem związany z jedną z piosenek, które
znajdowały się na liście. G-Dragon zażądał trzech teledysków
do promocji nowego albumu, ale dyrektor wytwórni, CEO, nie do końca
ugodowo szedł na taki układ, gdyż twierdził, że nie wszystkie
wytypowane piosenki są odpowiednie. Miał szczególną awersję do
„Blue”, ponieważ jej kompozycja z niewyjaśnionych
powodów mu nie odpowiadała, dlatego nakazał nam nadać jej inny
charakter - twierdził przy tym, że w porównaniu do innych nie jest
szczera. W efekcie odłożyliśmy ten temat na później, chociaż to
miał być pierwszy teledysk, do którego kręcenia się
przymierzaliśmy. Rezultat był taki, że nasz wyjazd do Stanów
Zjednoczonych został odroczony, a my zaczęliśmy od końca.
Od wow, fantastic baby i boom shakalaka. Dosłownie.
Może to i nawet lepiej? Gdyż po wypadzie do Nowego Jorku moje już
i tak wystarczająco duże wory pod oczami jeszcze bardziej by się
pogłębiły, nad czym załamywałaby ręce moja stylistka. Wówczas
prawdopodobnie musiałaby smarować moje oczy węglem, a nie kredką
czy też eye-linerem, aby dokładnie przykryć efekty nieprzespanych
nocy. I tak przez ostatnie kilka dni mój sen skrócił się do
skąpych dwóch godzin, dlatego też na planie teledysku wyglądałem
niczym rasowy zombie. A przez tony makijażu i „asfaltu” na mojej
twarzy nieustannie musiałem się powstrzymywać od pocierania
szczypiących oczu. Czułem się okropnie... niewyspany.
Ziewnąłem przeciągle, ale dyskretnie, aby nie zauważył tego
Daesung, który bez krępacji napinał mięśnie nagiej klatki
piersiowej, próbując wczuć się w klimat teledysku, na którego
planie aktualnie się znajdowaliśmy. Zerknąłem w dół, na swój
zabójczo rzucający się w oczy strój i zacząłem bawić się
jedną z odznak, które ozdabiały przepasającą mnie szarfę.
-
Wyglądam jak podrasowany Napoleon - wymruczałem do siebie i
pokręciłem z rezygnacją głową, jednak Dae i tak podchwycił
temat.
-
Myślisz? Wydaje mi się, że Taeyang lepiej by się nadawał. Ze
względu na wzrost - Przy ostatnim zdaniu D-Lite znacząco ściszył
głos i rozejrzał się niespokojnie, ale chochlikowaty, nieco wredny
uśmieszek błąkał się po jego ustach.
Po
chwili podskoczył gwałtownie, popychając mnie całkowicie z
przypadku do tyłu, a towarzyszył temu niekontrolowany jęk bólu
oraz zaskoczenia. Odwrócił się spanikowany i ujrzał czatującego
tuż za nim Taeyang'a, który usiłował rozgromić go groźnym
spojrzeniem godnym jego psa, Boss'a, ale jak na tak radosnego
chłopaka przystało - nie za bardzo efektywnie mu to wychodziło. Ja
w międzyczasie próbowałem się pozbierać spomiędzy
porozstawianych w tym niefortunnym miejscu tekturowych kartonów,
zastanawiając się czy ten chrupot należał do którejś z moich
kości czy też przedmiotów materialnych znajdujących się wewnątrz
wspomnianych pudeł. Dopiero kiedy odnalazłem podłoże pod swoimi
stopami, poczułem tępy ból w nadgarstku tej feralnej ręki, która
była kontuzjowana od tamtego pamiętnego dnia na diabelskim młynie.
-
Cholera, hyung! Nic ci nie jest?! - Ręka Dae znalazła się na moim
ramieniu, potrząsając nim lekko, podczas gdy oczy usiłowały
nawiązać kontakt z moimi, nawet jeśli uważałem to za zbyteczne
oraz niezręczne.
Starałem
się nie ruszać ręką, aby przypadkiem nie zdradzić swojego
aktualnego stanu, który wskazywał jedynie na „znośny”. Wolałem
nie zaprzątać im głowy takim nieistotnym szczegółem, dlatego też
pokręciłem stanowczo głową w przeczący sposób. Nie musiałem
kwapić się o otrzepywanie stroju, ponieważ zapalczywie zabrał się
do tego Daesung we własnej osobie, poczuwawszy się do winy całego
zajścia, chociaż sprawcą pośrednim był SOL.
- Już
w porządku, Daesung-ah - Ruchem wolnej, sprawniejszej ręki
uspokoiłem go i delikatnie odsunąłem na bezpieczną odległość,
na co on zareagował nerwowym skinięciem głowy. - Nie musisz się o
to martwić. Przypadki chodzą po ludziach - uśmiechnąłem się z
łagodnym wzruszeniem ramionami. - W każdym bądź razie pójdę
sprawdzić czy skończyli już kręcić scenę Jiyong'a.
I
zostawiłem go centralnie w szponach Taeyang'a. Cóż, niektóre
rzeczy są nieuniknione.
W rzeczywistości nie miałem zamiaru iść na plan, bo doskonale wiedziałem,
że choć zaczęli kręcić całkiem dawno, to GD i jego chorobliwy
perfekcjonizm nie pozwolą tak szybko skończyć. Pocierając obolały
nadgarstek, ruszyłem w kierunku garderoby. Podświadomie kogoś
szukałem - osoby, z którą nie miałem ostatnio specjalnie dobrych
stosunków.
Jasmine unikała styczności ze mną jak diabeł święconej wody czy
też wampir czosnku. Jej relacje najlepiej układały się z Pandą,
co było dla mnie szokującym odkryciem niczym wylany na głowę
kubeł lodowatej wody z samego rana. Nie kojarzyłem, aby pojawił
się powód dla których ich relacje mogły się tak gwałtownie
ocieplić. Jedyny moment, kiedy znalazłem się blisko niej - a
bynajmniej bliżej niż porządne dwa metry - była niedawna podróż
samochodem na plan. G-Dragon odstąpił jej swoje miejsce tuż obok
mnie i wcisnął się pomiędzy Daesung'a oraz Taeyang'a na tylnych
siedzeniach. Mimo iż obydwoje patrzyliśmy w przeciwnych kierunkach,
podziwiając dobrze znane scenerie ulic za oknem, czułem jak silne
oddziaływania magnetyczne próbują zaciągnąć mnie do Jasmine.
Był mi niemiłosiernie gorąco, zważywszy na zimową porę roku,
ale stanowczo powstrzymywałem się od nieustannego poprawiania
kołnierzyka. Byłem w potrzasku.
Spodziewałem się, że w garderobie zastanę Seungri, który zapewne
będzie próbował doprowadzić swój wygląd do czystej perfekcji -
jak zawsze. Nie miałem szczególnej ochoty na zmierzenie się
z nim i jego opryskliwym zachowaniem, ale czułem, że to miejsce, w
którym teraz powinienem być. Nie do końca potrafiłem wyjaśnić
to uczucie.
Otworzyłem drzwi i podniosłem głowę, otwierając usta w celu
wydobycia dźwięku, ale na tym się skończyło. Nawet nie kwapiłem
się o ponowne ich zamknięcie, ponieważ widok był zbyt
„orzeźwiający”, aby opisać go słowami.
Przed lustrem stała Jasmine z nisko pochyloną głową i... Nie, to
nie to co myślicie, bezwstydne zboczeńce. Ona najzwyczajniej w
świecie sterczała tam z rozpiętą na plecach śnieżnobiałą
suknią, która ciągnęła się jedwabnymi falami po brudnej,
zakurzonej podłodze, a jej dłonie sięgały zapięcia stanika i
usiłowały poprawnie go umiejscowić. Widziałem łagodnie
zarysowaną, smukłą linię ciągnącą się wzdłuż jej pleców i
nie potrafiłem oderwać wzroku od tego ciekawego zjawiska. Czułem
się niczym profesjonalny podglądacz, ale perspektywa zostania z nią
tutaj sam na sam wprawiała moje kolana w dziwne, niezrozumiałe, ale
bardzo efektowne drżenie. Nie wiedziałem co tu robiła ani dlaczego
przyodziała ozdobną suknię, ale to nie był istotne.
Widziałem dojrzałą kobietę,
a nie dziewuchę z rozwianym beztrosko włosem.
-
TOP~! - wydała z siebie zduszony okrzyk, kiedy jej wzrok spoczął
na odbiciu lustrzanym, dostrzegając moją sylwetkę w tle; głęboko
w niedostępnych czeluściach duszy przeklinałem takie niefortunne
rozstawienie luster. - Czyś ty...?! J-Jak możesz?!
W
akcie obronnym jej ręce skrzyżowały się na klatce piersiowej,
chociaż to jej łopatki były wystawione na zdradzieckie światło
reflektorów. Odwróciła się pospiesznie przodem, starając ukryć
odkryty fragment ciała, ale szybko zdała sobie sprawę, że lustra
wciąż ukazują więcej niż powinny. W efekcie końcowym
przykucnęła w zabawny sposób, skulona, nie przejmując się, że w
ten sposób może zniszczyć suknię, która nawet nie należała do
niej. Głowę miała spuszczoną, ale mimo cienia padającego na jej
osobę, wyobrażałem sobie czerstwe rumieńce okalające jej
policzki.
-
Mógłbym ci pomóc - wyrecytowałem zanim zdążyłem zahamować
swój język każdą możliwą obelgą pod swoim własnym adresem.
Najgorsze
w tym wszystkim było to, że nawet nie poczułem wstydu. Jedynie
zmieszanie zaistniałą sytuacją. Co lepsze - brzmiałem jak
niezaspokojony seksualnie nimfoman.
-
Chciałbyś! - burknęła buntowniczym, łamiącym się głosem
Jasmine spomiędzy kolan. - Zwariowałeś do reszty! Dlaczego nie
zapukałeś?! Tak robią kulturalni ludzie, hm. I ty nazywasz siebie
dżentelmenem? Śmieszne, doprawdy. Uśmiałam się... - prychała
nieustannie pod nosem, ale jej głos znacznie tracił na sile z
każdym kolejnym słowem. '
Zapadła cisza, a ja czułem, że tylko ułamki sekund dzielą mnie
od triumfalnego zwycięstwa. Niedługą chwilę czekałem, aż
Jasmine podniesie się wolno ze swojego miejsca i wciąż unikając
kontaktu wzrokowego ponownie odwróci się do mnie plecami.
-
Czyń swoją powinność, matołku - wymamrotała urażonym, ale jednocześnie
pokornym głosem.
Moje życie jest piękne.
Szkoda tylko, że przez kilka krótkich sekund.
*
Przecież wiem, że tak teraz wyglądasz, drogi czytelniku. Nie masz się czego wstydzić, wszyscy przez to przechodzimy każdego dnia, haha. Cóż, to prawdopodobnie najbardziej erotyczna scena w całym opowiadaniu, więc się nacieszcie. Tak, jestem złośliwcem. Dodałam to "warning" tylko dlatego, że nie chcę mieć z tego powodu żadnych problemów, nawet jeśli owa scena nie zawierała zbytnio wyeksponowanych treści erotycznych. Niemniej jednak, przezorny zawsze ubezpieczony.
Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem!
Nawet nie wiecie jak moje serce się na ten widok raduje - kij ze SPAMem, tacy ignoranci zawsze się znajdą, ale przecież nic na to nie poradzę, prawda?
Co do sidestory z Taeyang'iem - planuję je dodać dopiero, kiedy zrobi się naprawdę gorąco, aby was wkurzyć urywaniem akcji w połowie, huehuehue.
Co do sidestory z Taeyang'iem - planuję je dodać dopiero, kiedy zrobi się naprawdę gorąco, aby was wkurzyć urywaniem akcji w połowie, huehuehue.
Zostałam nominowana do LIEBSTER AWARD, w związku z tym odpowiedzi znajdziecie TU.
Twórcą nowego szablonu jest nie kto inny jak moja ukochana, cudowna Snooki.
Jednakże dedykacja tym razem idzie do Palliny. Za to, że tak świetnie mi się z Tobą rozmawia, a także za to, że postarałaś się szybko nadrobić całe opowiadanie, chociaż wcale nie musiałaś. Dziękuję, kochanie! <3
Przepraszam za długość jak stąd do Nibylandii.
Tacos rule,
Każdy rozdział na którymś z Twoich blogów sprawia, że czuję się, jakbym dostawała prezent na urodziny. To takie cudowne *,*.
OdpowiedzUsuńZARAZ, ZARAZ, ZARAZ! JASMINE PALCE BYŁY SPLECIONE Z PALCAMI SEUNGRI'EGO?! W DODATKU TEN NAZYWA JĄ "JAZI"?! NO JA CHYBA ŚNIĘ! TO JEST JAKAŚ UKRYTA KAMERA! POWIEDZ, ŻE MNIE WKRĘCASZ! JASMINE I SEUNGRI? NIEEEEEEEEEEEEEEE! NIE I KONIEC! FINITO, THE END! Wybacz caps lock, ale się zbulwersowałam, jak jeszcze nigdy. Dla mnie to jest po prostu tak niemiła niespodzianka, że mam ochotę coś rozerwać. Ale dobrali się, nie ma co. Obaj mnie równie mocno wkurzają i jednocześnie działają na TOP. Ugh, przez Ciebie będę miała zmarszczki! "Jazi srazi i duperele!". GDZIE TY MASZ OCZY?! LODOWE WŁOSY TOP CHYBA WYSTARCZAJĄCO RZUCAJĄ SIĘ W OCZY, BYŚ GO DOSTRZEGŁA, PRAWDA?! :O.
W dodatku Jasmine najprawdopodobniej pojedzie z Bangami. Nazwanie jej darmozjadem było prawidłowe! Chociaż ogólnie rzecz biorąc na niego nie wyjdzie. Ale to nie ważne. Wbiła nóż w serce naszego Boga! Co za wiedźma! Nie dziwię się, że szybko zniknął za pomocą wymówki. D-Lite choć przez chwilę sprawił, że zapomniał o skołatanym sercu, ale niestety nie trwało to długo. Daesung doskonale zna naszego Bingu i wie, kiedy jest szczęśliwy, a kiedy tylko udaje. To dobrze, ponieważ nasz lodowaty ogier nigdy nie zdoła ukryć przed nim prawdziwych emocji. Może czas się otworzyć, TOP? D-Lite jest chyba tutaj jedynym Twoim szczerym towarzyszem. Jest, jak dobra wróżka,która nigdy cię nie opuści. Pomyśl o tym, Bingu.
Jakieś "ale" do "Blue"? No to są chyba jakieś kpiny. Najpiękniejsza piosenka z całego albumu. Przepiękny tekst, wspaniały teledysk powstał... Dyrektorze - FUCK YOU! Nie znasz się i tyle.
BOOM SHAKA LAKA, POZNAJ TOP'a PTAKA... OŁ YEAH *UGLY DANCE* (bez skojarzeń proszę mi tu xD).
Współczuję naszemu Bingu. Mieć tyle makijażu na twarzy, by ukryć zmęczenie... matko, nawet ja podkładu nie używam :O. Ach, ile trzeba znieść dla sławy.
HAHAHAHAHAHAHAAHAHAHAHA! Daesung, masz szczęście, że Taeyang tylko do takich czynów doszedł! xD. Tak by ci spuścił niezłe manto za wypominanie mu wzrostu xD. Ale w sumie wyobrażenie sobie mego słoneczka w wersji Napoleona była mega zabawna HAHAHAHA.
OMG! TOP został ranny w tą poszkodowaną rękę... W dodatku zostawił D-Lite w towarzystwie SOL'a... RUN AWAY, DAESUNG! WIEJ, GDZIE PIEPRZ ROŚNIE! :D.
TOP poszedł szukać Jasmine? A to niespodzianka. Sama nie rozumiem, dlaczego dziewczyna nagle stała się best friend Pandy. Może to po prostu jakaś zasadzka na Lodowego Boga? Nie wiem. Ale wiem, że bardzo mi się to nie podoba.
Pff! Jeszcze tego brakowało, by TOP w tym rozdziale nazwał czytających (PRZEDE WSZYSTKIM MNIE!) zboczeńcami! Wstydź się! To ty patrzysz na nagie plecy Jasmine, nie ja. Pff!
No i teraz mam cię ochotę stłuc na kwaśne jabłko. Mina Joona sprawiła, że NAPRAWDĘ liczyłam na coś w stylu +18, a tu nagle taki joke! Do niczego nie doszło! Nie było nawet pocałunku! Jedynie śliniący się TOP i skulona Jasmine w sukience z odkrytymi plecami. Ja to mam ciężkie życie, doprawdy. Jestem wprost oburzona faktem, iż zrobiłaś mnie w taki bambuko. WHY?! Już mnie nie kochasz?! Czy jestem złym człowiekiem?! No i teraz wiedz, że nie zasnę. A jeśli jednak tak się stanie to będę miała smutny sen. Pełen rozczarowania.
Odchodzę, pogrążona w melancholii rozpaczy. Pogrążam się w depresji. A mimo to i tak Cię kocham.
PS. Te emocje mnie kiedyś zabiją http://media.tumblr.com/tumblr_mdwee2ri2K1rynd0q.gif
aktualnie nawet niewyobrażasz sobie jak szeroko sie uśmiecham. ;3
OdpowiedzUsuńw ogóle, jesteś niesamowita! ten rozdział jest cudowny, jak każdy z resztą. w sumie każdy kolejny jest co raz lepszy. ^^
to dobrze, że TOP ma kogoś kto go zawsze rozśmieszy, poprawi humor - a nawet dwóch takich ktosiów. :D
nadal zastanawiają mnie motywy działań Jasmine. (tak, to pewnie ta moja psychologiczna natura. xD) bo przecież niby fakt, że przyjaciele też trzymają się za ręce, ale też nieokłamujmy sie, zazwyczaj w przypadku gdy chłopak jest homo (V.I chcesz nam o czymś powiedzieć? xD). No, a co? z TOPem też po przyjacielsku sie całowała? znaczy wiem, że takie znajomości istnieją, no ale przecież na to wtedy jest jakaś zgoda z obu stron, a nie.. bawi sie jego uczuciami. to okropne!
ale w sumie potem zachowuje sie jak nabrmuszon dziecko. i ta ostatnia scena (nie wiem jak ty to robisz, ale tą tak nieerotyczną sceną sprawiłaś, że uśmiecham sie jak głupia. xD). wtedy wydawała sie tak bezbronna jak... dziecko, jak wtedy gdy z niewiadomych przyczyn płakała.
dobra. nie zamęczam cie już moimi wywodami. brr, nie umiemiem pisać komentarzy. :c
czekam na kolejny! :)
rudablondynka
WUT?! JAKIE SPLECIONE DŁONIE?! CZY TY SE KUŹWA JAJA ROBISZ?! Nie no, rozwaliłaś mnie na łopatki! Nie tak miało być! W mojej głowie powstał piękny scenariusz TOP`a i Jasmine z gromadką pięknych dzieci! AS ty to wszystko zrujnowałaś! Ugh! :<
OdpowiedzUsuńCzekam aż nastąpią kolejne fajty między bingu, a Seungri`m. O tak! Kocham takie zwroty akcji! Na pewno z czasem jeden z nich nie wytrzyma dawki testosteronu i pokaże kto tu rządzi. Będą się bili o Jamine jak lwy na pustyni. Czy coś..
No, wracając do tematu! TOP ciołku, rozchmurz się! :< Życie jest zbyt piękne, aby marnować czas na smutek! A twoja śliczna twarzyczka beza uśmiechu wygląda jak nie twoja. Ot co! Jasmine wkurza mnie swoimi podchodami! O co jej do cholery chodzi? Nic tylko rani naszego kochanego TOP`a. :C
"wow, fantastic baby i boom shakalaka" ? Jebłam XD Czytając ten rozdział, banan nie schodził mi z twarzy. Nie, nie udzielił mi się smutek TOP`a! Nie będzie mi się tutaj chłopaczek użalał nad swoim losem!
No właśnie, chwila szczęścia. Pooglądał sobie Jasmine w sukience z odkrytymi plecami, więc niech się mały zboczeniec cieszy. Ale w sumie, ja się spodziewałam JAKIEGOŚ BIG PORNO Z JASMINE I TOP`EM W ROLI GŁÓWNEJ, A TY TUTAJ TAKIE COŚ ODSTAWIASZ?! It`s not fair! :< Ale i tak nie narzekam, bo kocham czytać sceny z nimi. O tak! I teksty Jasmine są powalające. :3
Prawie bym zapomniała! Jazi?! JAKA KURNA JAZI?! Nie, nie, nie! Seungri nie ma prawa ją tak nazywać! Po prostu nie! Jazi tylko dla przyjaciół?! A fuck you, TOP jest twoim best friendem i cicho sza! ^^
Ale przeżywam. Kurde, nie ważne. Widzisz co twoje opowiadania ze mną robią?! Kocham cię! I uwielbiam wszystko co napiszesz. <3
Jeszcze raz dziękuję ci za dedykację, która wywołała na mojej twarzy ogromny uśmiech. Uszczęśliwiłaś mnie jak cholera! Dziękuję jeszcze raz kochana! <3
I podobnie jak Snooki, odchodzę obrażona, że nie zaserwowałaś nam żadnego zbliżenia (no chociaż przytulić by się mogli no!). Ale don`t worry! I tak cię uwielbiam, pamiętaj! <3
Hm.. Teraz widzę ile błędów narobiłam. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. :3
UsuńPrzepraszam, że dopiero teraz komentuję, bo czytać, to czytałam dawno.
OdpowiedzUsuńWkręcam się, wkręcam powoli w całą tą fabułę. :) Naprawdę dobrze piszesz, sprawiasz, że chce się czytać z zapartym tchem. Jak już mówiłam, taka tematyka jest mi obca, więc nie będę na razie za dużo się rozpisywać.
Ostatnia scena mnie zabiła. Ślicznie, romantycznie, eterycznie. Więcej w tym erotyzmu, niż we wszystkich filmach porno.
Pozdrawiam,
Eileen
Yey. Ten rozdział był cudowny.
OdpowiedzUsuńNa początku byłam zaskoczona i to w dziwny sposób. Nie umiem tego wytłumaczyć czy to było zaskoczenie pozytywne czy negatywne, aczkolwiek teraz wydaje mi się, że bardziej pozytywne :D
Co jest nie tak w piosence "Blue"? Ona jest genialna. Przynajmniej dla mnie, albo ja coś źle przeczytałam. Wtedy zwracam honor i przepraszam najmocniej.
Ta scena wywołała u mnie rozbawienie. Chciałabym zobaczyć jego minę. No, ale była piękna i romantyczna ta scena. Naprawdę. Czekam na więcej takich.
No i mam nadzieję, że spełnisz swoją obietnicę, co do mojego ukochanego D-Lite'a :D
No nic, pozostaje mi tylko czekanie na rozdział dwunasty...
Okay, ostatnio nie miałam kompletnie czasu, jednak tej nocy nie mogłam w ogóle spać i postanowiłam, że zacznę czytać Twoje opowiadanie. W dzień nie miałam kompletnie czasu, żeby czytywać to opowiadanie, więc korzystałam z faktu, że dopadła mnie bezsenność i czytałam w nocy z komórką pod kołdrą, co by moich psów jeszcze bardziej nie denerwować błyskającym ekranem, chociaż i tak pewnie nieraz je obudziłam, gdy ekscytowałam się rozdziałami. No cóż, wybaczyć i tak muszą, bo jedzenia w przeciwnym razie nie dostaną i będą chodziły na polowanie. Dobra, rozpisuję się o tak mało ważnych rzeczach, ale chciałam jakiś wstęp chociaż zrobić nim przejdę do komentowania poszczególnych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńA zacznę od prologu… Uwielbiam „Blue”, ale jakoś wolałam puścić sobie oryginalną wersję do czytania, chociaż później i tak przesłuchałam później ten cover. Treść? Och, cudowna! Najpierw ta seria pytań, która naprawdę dała mi wiele do myślenia i po przeczytaniu prologu musiałam trochę ochłonąć nim na dobre przeszłam do czytania pierwszego rozdziału. I nawet zaskoczył mnie fakt, że opowiadanie będzie pisanie w pierwszej osobie. Ostatnio coraz mniej czytam takich historii, nawet książek, dlatego dobrze było wrócić do dawnych czasów, kiedy osobiście najbardziej odnajdywałam się w narracji pierwszoosobowej. Teraz już chyba nie umiałabym tak napisać, a nawet jeśli to wydałoby mi się to dziwne. Ale jeśli chodzi o Twoje opowiadanie, to nie wyobrażam sobie, żeby narracja miała być inna. Idealnie pasuje i jeszcze te przemyślania Tabi’ego… Jak dla mnie to idealnie go przedstawiłaś. Nie wiem też dlaczego, ale kiedy był ten moment, gdy GD (och boże…) wskoczył mu na plecy i TOP miał jak zwykle swoje myśli, przemknęła mi przez głowę taka myśl, że ich coś łączy i to nie tylko przyjaźń. Ach, ale nic tak na mnie nie podziałało, jak te ostatnie słowa o łzie. PS: nienawidzę wszelkiego rodzaju reality-show. Publika jakby mogła, to rzuciłaby się na gości i ich rozerwała na strzępy. Czasami jak oglądam programy na ytb z chłopakami i widzę, jak prowadzący czy publika się zachowuje, to mam ochotę aż coś rozwalić i w taki oto sposób złamałam sobie ulubiony ołówek. Teraz pamiętam, żeby pochować wszelkie wartościowe rzeczy.
R. Pierwszy. Przepraszam, ja mam tak ogromną słabość do GD, że mogę się czasami za bardzo rozpływać na jego temat. Kłótnia GD z Seungri była świetna. Nie wiem czemu, ale miałam przed oczami takich dwóch małych chłopczyków, którzy przekomarzają się nawzajem. Później już nie było tak kolorowo. Ba, zrobiło się tak dziwnie smutno, że aż mi się szkoda robiło Smoka. Widzisz? Mówiłam – obsesja! Czasami przydałoby się nim tak mocno potrząsnąć, żeby się ogarnął i trochę przystopował. Niekiedy mam wrażenie, że bierze na siebie zbyt dużo. Później scena z tym amuletem Daesunga. Aż mi krew zmroziło w żyłach, kiedy czytałam ten moment. Jeszcze jak GD postanowił wziąć winę na siebie, TOP w ogóle nie reagował tylko stał i… w sumie tylko stał. Na dodatek Seungri.. No co za czopek z niego, tak walnąć mu przez łeb, to chyba mało. O! O! Ale nic mnie tak nie rozbawiło, jak moment, w którym Taeyang się obudził o rzucił poduszką ze strachu! Właśnie, co on ma z tym rzucaniem? Bo później wyleciał na zewnątrz telefon Smoka i ja normalnie wyobrażam sobie jego minę w takiej sytuacji i buchający z nosa dym, haha. Widać, że przejął się całą tą sytuacją z amuletem, bo nawet spać nie chciał pójść, a to już świadczy o powadze sytuacji ^^ Potem ten rozczulający moment, jak TOP obudził się w łóżku z Dragonem. Jak chciał go zrzucić, no weeeź. Jak tak można? Mnie pies potrafi z łóżka zrzucić, a TOP nie potrafił poradzić sobie z GD? Wstyd! Ale winę można zwalić na fakt, że dopiero co się obudził i nie ogarniał jeszcze sytuacji ^^ Ugh, i zbliżam się do momentu, w którym pojawiła się Jasmine. Jeju, od razu jej nie polubiłam. Jeszcze jak nazwała Tabi’ego pedofilem… Przesadziła! W tym fragmencie, to najlepszy był opis rozespanego Daesunga, który faktycznie czasami wygląda, jakby cały czas miał oczy zamknięte, zwłaszcza kiedy się śmieje.
R. Drugi. Po co GD poszedł po ten rozwalony telefon?! No po co? Nie dość, że musiał zejść na dół i znów wyjść na górę, to jeszcze spotkał tą okropną Jasmine! Przypadki nie zawsze są jednak fajne. Film biograficzny? Świetny pomysł! Takiego czegoś bym się nie spodziewała. Nie wiem czemu, ale GD wydał mi się taki baaaaardzo poważny w tym rozdziale, chociaż mało go było. Jeju, szkoda mi Tabi’ego. Też mu się zadanie trafiło. Pf, ja to bym tą Jasmine sprzedała na jakimś targu, a później udawała, że gdzieś się zgubiła. Taka wścibska dziewucha. Wszędzie wtyka swój nos, ale i tak najbardziej mi podpadła w momencie, kiedy zaczęła zadawać Tabi’emu te durne pytania! Tak ją zatłuc patelnią, to mało -.- Jeszcze to zdanie, że są do siebie podobni! No chyba jednak nie. I piękne podsumowanie rozdziału: kolejny szereg pytań i kończąca wszystko wypowiedź Tabi’ego *__*
OdpowiedzUsuńR. Trzeci. Nic mnie tak dotąd nie rozczuliło (prócz moich psów opiekujących się schorowanym kompanem), jak śpiący na kanapie GD i nakrywający go kocem TOP. Musisz mnie wybaczyć, ale właśnie takie proste gesty zawsze sprawiają, że potem siedzę przed monitorem z mniej więcej taką miną *.*. Jak to dobrze, że TOP w porę zauważył, że GD śpi. Nie chcę nawet myśleć o tym, co mógłby mu zrobić, gdyby tak go wystraszył i w ostateczności wylądowałby na podłodze z przedwczesnym zawałem serca. Szkoda byłoby takiego Smoka :c Oo i pojawiła się nawet nowa postać. Nie wiem czemu, ale ta krótka scena sprawiła, że jakoś tak przypadła mi do gustu. Dobrze, że Tabi wkroczył do akcji i Jasmine nie zdążyła „należycie” przywitać dziewczyny. No dobra, ale w sumie, co ona robiła z Taeyang'iem? To mnie zastanowiło właśnie… I jak Jasmine mogła zamknąć w tym pokoju Tabi’ego? Rany, co za psychiczna laska!
R. Czwarty. Okay i mam w głowie totalny mętlik! Nie dość, że mnie zatkało, gdy Jasmine wyjawiła prawdę o swojej mamie, to później jeszcze ta ostatnia scena, jak płakała. Jestem ciekawa, co takiego wydarzyło się, że doprowadziło tą zimną (w moim mniemaniu) dziewczynę do takiego stanu… Tabi, och Tabi. Próbuję go sobie wyobrazić w takiej sytuacji i aż mi się śmiać chce, gdy widzę minę pokutnika, kiedy ją przytula. Czyżby Jasmine jednak dało się polubić? Okay.. dowiem się z czasem.
R. Piąty. O raaaaany! GD! Znów o nim, ale w tym rozdziale był takim… zimnym draniem? Nie wiem, jak dokładnie mam to określić, bo na chwilę obecną brak mi odpowiednich słów. Tak, zdecydowanie o wiele lepiej wygląda z uśmiechem na twarzy, ale w sumie go rozumiem, bo TOP nie pojawił się w umówionym miejscu i jeszcze później powiedział, że nie chce ich dzisiaj widzieć. W sumie on też ma całkowitą rację. Nie wyobrażam sobie, że ktoś mógłby mnie kontrolować na każdym kroku, a chłopaki czasami za bardzo go przytłaczają. No i co się stało z Seungri? Hm, wiesz, że Jasmine zaczęła mnie intrygować? Ciekawa jestem, co takiego się stało, bo wciąż nie wiem. Ach, a jej tekst do Tabi’ego przed jego wyjściem.. z jednej strony mistrzowski, ale z drugiej chamski i to nawet bardzo! Tylko kopnąć ją w tyłek i wywalić przez okno -.- Przypomniało mi się jeszcze to, jak TOP zastanawiał się, co zrobią mu chłopaki, gdy się spotkają. Ja bym wybrała chyba piłę ^^
R. Szósty. Fuck! Okay, no to mnie zatkało w tym momencie, zwłaszcza ostatnie zdanie z tą samotnością. Czasem właśnie bywa tak, że nawet w pokoju pełnym ludzi czujemy się cholernie samotni. Za dobrze znam to uczucie.. Co się dzieje z Seungri? Czemu się upił? Skąd Jasmine wiedziała, gdzie on jest? Tak dużo pytań, a jak zwykle mało odpowiedzi, a może w ogóle.. GD sprawdza się w roli lidera, ale czasami mnie przeraża. I woah, nie spodziewałam się, że pomiędzy Seungri a Tabi’m są tak kiepskie relacje. Trochę mnie to zszokowało. Okay, nie trochę, a nawet bardzo! Daesung, jeju, on jest taki uroczy i taki.. no idealny przyjaciel! PS: Uwielbiam ‘Bad Boy’. Nawet mnie zainspirowała do napisania opowiadania ^^
OdpowiedzUsuńR. Siódmy. GD, ty despoto! Jak możesz, no? Przedstawiłaś go od takiej strony, że teraz kiedy będę widzieć jego uśmiechniętą twarz, zobaczę w nim jakieś zło wcielone hah. Spodobało mi się to, że Taeyang zabrał TOP’a na taką przechadzkę. Obaj tego potrzebowali i wszystko byłoby okay, gdyby nie Jasmine. Ugh, co ona, w szpiega się bawi? Ja rozumiem, że ma tam jakieś zadanie do wykonania, ale bez przesady. Pff! Ha, potem ten wypad do wesołego miasteczka i przejażdżka wagonikami. Taeyang przeszedł samego siebie. Normalnie wyobraziłam go sobie, kiedy wykpiwał Tabi’ego. Na jego miejscu też bym się wyśmiewała, a na miejscu TOP’a też miałabym ochotę czymś w niego rzucić. I ta końcowa scena.. A jeśli ona ma na ustach truciznę, to co wtedy, hm?
R. Ósmy. Co się dzieje? Czemu to wszystko się tak psuje? Kiedy czytam tak o tym, jak w BB się chrzani do reszty, mam nieodparte wrażenie, że tak jest naprawdę i aż mnie coś za serce ściska. Mimo wszystko to chyba właśnie sprawia, że to opowiadanie jest takie realistyczne. Wiadomo, że w każdym zespole (rodzinie, jak to fajnie określa TOP) zdarzają się gorsze momenty i nie zawsze jest sielankowo. Daesung jest chyba moją ulubioną postacią w tym opowiadaniu. Uwielbiam takie pozytywne osoby, które pomimo tego że same w życiu przeszły niejedno, potrafią wyciągnąć rękę do innych osób, zwłaszcza bliskich. GD jest totalnym… frajerem jak na razie, ale może faktycznie jest zmęczony liderowaniem, w końcu to wymaga od niego mnóstwa wysiłku i poświęcenia. Cóż, Jasmine… Hm, poniekąd miała rację, gdy tak wygarnęła to wszystko Tabi’emu. On to potrzebuje właśnie takiego porządnego kopniaka, żeby w końcu się ogarnął. Fajnie, że poszedł do Seungri i tak mu powiedział, jednak zaskoczyła mnie reakcja Pandy. I to bardzo zaskoczyła.
R. Dziewiąty. Że co?! TOP i Jasmine? O.o okay, ale zacznę od początku. Dobrze, że Panda zwinął się i nie brał udziału w tej ich zabawie, bo pewnie z nim nie byłoby tak fajnie. Taka Panda, a taka wredna, no -.- Rozczuliło mnie, kiedy oni tak obudzili się na tej podłodze, musiało być im strasznie niewygodnie, ale chyba było warto się pomęczyć, co nie? Daesung kolejny raz mnie rozczulił. Hm, nie wiem czy powinnam to pisać, ale zmieniłam trochę nastawienie do Jasmine. O ile na samym początku nie mogłam jej znieść, o tyle teraz… Nie wiem, nie wiem… Mam jakiś mętlik. Kiedy tak uciekała przed Tabi’m miałam nieodparte wrażenie, że nagle wstąpiła w nią taka mała, niewinna dziewczynka. Pewnie i tak kolejny raz pokaże swoje wredniejsze oblicze, ale mam cichą nadzieję, że jednak będzie coraz częściej pokazywać tą łagodniejszą stronę.
R. Dziesiąty. TOP jest zazdrosny! Lalalala! Aż mi się śmiać zachciało, kiedy to przeczytałam. Nie wiem czemu, może to przez zmęczenie, ale obiecałam sobie, że przeczytam wszystko za jednym razem i tak oto cały dzień właśnie minął mi na czytaniu Twojego opowiadania. Sama w to nie wierzę, bo jeszcze nigdy nie zrobiłam czegoś takiego, ale czego nie robi się dla Big Bang, no i oczywiście wieeeelkim plusem jest to, że Ty tak świetnie piszesz i idealnie wszystko opisujesz. Nie wiem, czemu w tym momencie to piszę, bo zamierzałam zostawić to na podsumowanie, ale potem mogę zapomnieć czy coś.. Ja zawsze zapominam o czymś. Hah, wyobraziłam sobie miny chłopaków, kiedy TOP wypalił z pomysłem niebieskich włosów. Ale i tak nic mnie nie rozbawiło tak bardzo, jak akcja w łazience i opowieść o tym jak Taeyang zasiał panikę z tym zamykaniem drzwi i tekst Daesung’a o tym rodzeniu. Mnie to zawsze najbardziej rozwalają takie sytuacje ^^ No i o co chodzi z Seungri i Jasmine? Heee?
OdpowiedzUsuńR. Jedenasty! Właśnie skończyłam czytać 11 rozdziałów! Jestem z siebie taka duuumna! Okay, ale do rzeczy… Raaany, narobiłaś mi niezłego smaka tym ‘czytasz na własną odpowiedzialność’. Myślałam… Taa, jestem chyba zmęczona już po prostu. Czy to oznacza, ze między nimi zacznie się coś dziać? Uwielbiam te ich gierki. Niby coś, ale jednak totalnie nic. Szkoda, ze ten rozdział był taki krótki :c
Okay, to tak podsumowując to, co przeczytałam dotychczas, chciałabym napisać, ze to opowiadanie BARDZO BARDZO mi się podoba! Jest niby wątek miłosny, ale w sumie skupiasz się na chłopakach, zespole i ich przyjaźni, nie zawsze idealnej, jak z obrazka czy sesji zdjęciowych, kiedy to wszyscy się szeroko uśmiechają i wyglądają, jak jedna, wielka, idealna rodzinka. Teraz mam jeszcze większą ochotę na stworzenie czegoś swojego o Big Bang, a moja miłość do nich jest jeszcze większa (o ile to w ogóle było możliwe). Jedyne czego żałuję to, że nie byłam tutaj od początku, ale mam nadzieję, że te komentarze to zrekompensują. Pisałam je zaraz po tym, jak przeczytałam rozdział, więc niekiedy mogły być chaotyczne. Z resztą, wszystko, co dotyczy mnie jest chaotyczne.
To ja czekam na kolejny rozdział. Tak, tak. Mimo wszystko nie mam dość i wciąż czuję niedosyt :c
Hej! Tu znowu ja :D Nominowałam cię do Libser Awards za dobrze wykonaną robotę. C: Więcej informacji tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://brytyjski-akcent.blogspot.com/2012/10/libster-avards.html
Ojej, ale się wciągnęłam. Bardzo podoba mi się Twój styl. Błędów nie zauważyłam. W umiejętny sposób wyrażasz uczucia bohaterów, opisy krótkich, acz znaczących chwil wychodzą Ci świetnie. Fabuła ciekawa. Jednym słowem - zamierzam śledzić:3
OdpowiedzUsuńGdybyś naszła kiedyś ochota;
http://intheblackrain.blogspot.com/
Pogubiłam się już w dostosowywaniu szablonów, przynajmniej raz na dwa tygodnie (jak nie krócej) masz nowy. Co jest ciekawe. Niesamowicie mnie uszczęśliwiłaś, chociażby początkiem tego rozdziału i do niego szczególnie się ustosunkuję, bo jest naprawdę najlepszy. Uszczęśliwiłaś mnie, bo napisałaś go tak lekko i pięknie, że czytanie to tylko przyjemność. Nie napiszę, że to jeden z najcudowniejszych rozdziałów, jakie tutaj znalazłam, bo to TY jesteś tutaj najcudowniejsza i każdy kolejny fragment jest bardzo dobry. Teraz odnalazłam w Tobie i romantyczną stronę. " A więc to nazywa się mentalny ból serca, tak? Ten niefizyczny ucisk, który niczym cichy morderca, przyczajony drapieżnik czeka niecierpliwie na swoją ofiarę, jednak wpasowuje się w najmniej odpowiedni moment. " - zakochałam się. PIĘKNE. Ode mnie to chyba tyle, nie umiem nic innego niż tylko Cię pochwalić. Mam nadzieję, że Hyung w końcu odnajdzie jakiś sens życia, wciąż jest markotny, smutny. Żal mi go.
OdpowiedzUsuńNa zapach-jego-koszul nowy, ale zrozumiem jeżeli nie przeczytasz, bo sama nieco zaniedbałam Twojego bloga, za co przepraszam. :3
Przepraszam, że dopiero teraz wzięłam się za komentowanie tego posta, ale... TA SZKOŁA NISZCZY MI ŻYCIE!
OdpowiedzUsuńNie wiem nawet od czego zacząć Krótko mówiąc uwielbiam twój styl pisania, a szczególnie płynność z jaką opisujesz poszczególne wydarzenia. Nie widzę żadnych błędów, a nie oszukujmy się i tak nie byłabym w stanie się na nich skupić, przy takiej akcji. Mam nadzieje, że kiedyś będę pisać na tak wysokim poziomie ^^
Fabuła jest genialna. Nigdy bym nie wymyśliła takiej historii tak ściśle związanej z "Alive".
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.