CHAPTER THIRTEEN
Umiesz liczyć, licz na siebie.
"Honestly speaking, I think I’ve always had some days
when I want to run away." ~ T.O.P
when I want to run away." ~ T.O.P
Ciągnąłem za
sobą walizkę do samochodu, kiwając głową do „Run” w
wykonaniu Epik High. Miałem niemiłe wrażenie, że tekst jest
adekwatny do moich aktualnych życiowych doświadczeń, ale ilekroć
przyciągałem do siebie tą myśl, szybko zwracałem uwagę na linię
melodyczną, ażeby całkowicie wyzbyć się z głowy treści
piosenki. Wręcz obrzydzało mnie to irracjonalne odczucie, przez co
w roztargnieniu sam, wyręczając szofera, zapakowałem swoją
walizkę do bagażnika samochodu, co zostało pokwitowane wyrazem
zdumienia na twarzy Youngbae.
Piętnaście minut
później, czyli tuż po tym, jak Seungri w końcu w panice odnalazł
swoją pluszową pandę skrytą pod poduszką w jego sypialni,
ruszyliśmy samochodem w kierunku lotniska Incheon, a nieodłącznie
od paru dni towarzyszyła nam martwa cisza, jeśli nie liczyć
Daesung'a, który nie posiadał zdalnie sterowanego systemu
zachowania ciszy. Siedziałem spokojnie z prawej strony z twarzą
zwróconą w kierunku okna i wyrażającą względne zainteresowanie
krajobrazem za oknem, chociaż znałem te ulice na pamięć. Pod
naporem przytłaczającej, gęstej atmosfery Dae również stłumił
w sobie wszelkie charakterystyczne dla jego osoby dźwięki i w
kompletnej ciszy przeglądał zawartość telefonu. Taeyang
niespokojnie biegał oczami od jednego do drugiego, analizując całą
sytuację z kolei wciśnięty pomiędzy nich Seungri wsparł potylicę
o zagłówek i bezcelowo obserwował powierzchnię ponad jego głową..
Przymusiłem się do tego, żeby odwrócić głowę oraz zerknąć na
Jiyong'a, który z przymrużonymi oczami wpatrywał się w bliżej
nieokreślony punkt. Poza nami w samochodzie była również Jasmine,
która zajmowała miejsce pasażera tuż obok kierowcy z racji tego,
iż była przedstawicielką płci pięknej, a także była mniej
narażona na atak wyjątkowo wścibskich paparazzi.
Zdałem sobie sprawę
jak bardzo toksyczne otoczenie miałem tuż w zasięgu ręki, a
właściwie stanowiłem jego znaczącą część. Próbowałem
sięgnąć pamięcią do okresu w naszym życiu, kiedy wszystko co
robiliśmy było beztroską, a sława jedynie nieistotną błahostką,
zabawą w „bycie lepszym”. Z czasem przeobraziło się to w
sceniczną walkę na śmierć i życie, właściwie walkę na pokaz,
w czego efekcie nasza determinacja oraz chorobliwe ambicje zaczęły
nakładać się na potęgę wiążących nas więzi przyjaźni. Bałem
się to utracić, a jednocześnie odczuwałem dyskomfort. Może gdyby
wszystko potoczyło się inaczej, pozostałym byłoby prościej?
Próbowałem w czysto teoretyczny sposób drogą przypuszczeń i
kalkulacji poświęcić swoją osobę na rzecz sytuacji, ale szybko
doszedłem do nadzwyczaj oczywistego wniosku.
Byłem egoistą. I
nie miałem bladego pojęcia czy byłbym w stanie poświęcić
wszystko co miałem dla osób obecnych w tym samochodzie. W tym oto
momencie pojąłem znaczenie pytań, które zawczasu zadała mi
Jasmine.
Byłem głupi. I
wiedziałem, że tamto pytanie, które zawczasu przede mną
postawiła, kryło w sobie autentyczną prawdę, z którą długi
czas nie chciałem się zmierzyć. Albo raczej nie potrafiłem.
Byłem marionetką.
Powinienem być autorytetem, a nie powodem do żartów. Jakie piękno
i mądrość godną najstarszego mogły się we mnie kryć, jeśli
nie potrafiłem znaleźć chociażby jednego rozwiązania problemów,
które szargały dobre imię naszego zespołu?
Wciąż jednak
brakowało mi odpowiedzi na ostatnie pytanie. Doszukiwałem się
sensu, ale równie dobrze mogłem poświęcić ten czas na piłowanie
paznokci. Ilekroć starałem się postawić w takiej sytuacji,
wracałem do punktu wyjścia. Totalna pustka. I to mnie przerażało,
bo to trzecie pytanie zaliczało się do kategorii „czysto
retorycznych”, a mimo to szukałem rozsądnego, racjonalnego
rozwiązania. Nieustannie błądziłem.
Bałem się
samego siebie.
*
Był luty, minusowa
temperatura oraz my - zziębnięci przybysze z odległego
wschodu z przeczuciem, że nie był to kapitalny pomysł, momentami
wręcz pozbawiony wcześniej wyraźniej określonego celu.
Perspektywa tego, że następnego dnia mieliśmy kręcić teledysk w
plenerze napawała nas co najmniej dziwnym poczuciem
niesprawiedliwości tego świata, ale taka przecież była koncepcja.
Nasza własna.
- Tabi, dość
tego! Wyłaź! - Taeyang pomstował mnie przez zamknięte drzwi
łazienki, a jego głos był stłumiony przez ręcznik, którym
właśnie niespiesznie wycierałem włosy.
Naprawdę, to stawało
się irytujące. Dlaczego to zawsze ja musiałem być wyganiany z
łazienki pod zarzutem zbyt długiego marnotrawienia ich czasu na
czekanie w związku z czym oni musieli brać prysznic razem?
- Seungri wygląda jakby
miał ci zaraz przemeblować twarz, dlatego proszę, otwórz. Nie
żartuję. Wszyscy czekamy, żeby się umyć, a dostaliśmy tylko
jeden pokój hotelowy, co naturalnie sprowadza się do tego, że mamy
jedną łazienkę - lamentował SOL, podczas gdy ja spokojnie
poprawiałem mokrą grzywkę w lustrze.
Przeanalizowałem, że
miętowy w odcieniu niebieskiego kolor moich włosów nieco zbladł,
ale nie martwiłem się tym, bo w okolicach godziny piątej rano
mieliśmy przejść kolejny zabieg mający na celu przygotowanie do
kręcenia teledysku. Westchnąłem zrezygnowany i przewróciłem
zirytowany oczami, ale jednak zdecydowałem się udostępnić im
łazienkę. Otworzyłem drzwi przed Taeyang'iem, jednakże... poza
nim nie czatował nikt inny, chociaż jeszcze chwilę temu miałem
wrażenie, że słyszę ogólny gwar.
- A gdzie reszta? -
zapytałem całkowicie zbity z pantałyku.
- V.I i Ji poszli
porozmawiać z menadżerami oraz omówić jutrzejszy plan działania.
Stwierdzili, że nie ma iść sensu razem, więc później nam
wszystko wytłumaczą. Z kolei Daesung ogląda anime w telewizji.
Właściwie mam wątpliwości czy już przypadkiem nie zasnął -
odparł beztroskim głosem Taeyang, wychylając głowę zza framugi
łazienki i uśmiechając się niewinnie, a zarazem przepraszająco.
- Wybacz, że posłużyłem się Pandą. Naprawdę jestem wykończony,
a ty...
- Nic już więcej nie
mów - burknąłem i podniosłem rękę, żeby go uciszyć.
Daesung w istocie
zajmował całą powierzchnię kanapy przez co nie byłem w stanie
się tam usadowić. Poprawiłem poły szlafroka, jeszcze szczelniej
owijając go wokół swojego ciała i zasiadłem na ziemi, opierając
się wygodnie o wspomniany mebel. Zerknąłem w bok, nieco do góry i
spojrzałem wprost w pogrążone w głębokim śnie oblicze Dae.
Uśmiechnąłem się łagodnie na widok jego klatki unoszącej się
spokojnie w rytm nieco chrapliwego oddechu z powodu niefortunnej
pozycji oraz pilota wysuwającego się z niedokładnie zaciśniętej
dłoni, zwisającej bezwładnie tuż nad posadzką. Delikatnie
wysunąłem urządzenie z bezwładnych palców; byłem pełen
podziwu, że jeszcze nie spadło na ziemię. Odłożyłem pilot na
rażący czernią stolik. Podparłem sprawnie jego łokieć i
niespiesznym ruchem umiejscowiłem jego rękę w nieco bardziej
dogodnej pozycji. Ledwo odwróciłem głowę w kierunku migającego
ekranu, jego ramię ponownie wykrzywiło się w uprzednim kierunku.
Sfrustrowany zmarszczyłem brwi i zabrałem się do poprawiania
wcześniejszych dokonań, teraz już starając się o inne ułożenie.
Nie wiem czy to złośliwość losu czy też kara boska, ale wkrótce
podchodziłem do trzeciego sposobu. I czwartego. I piątego. W
zasadzie dopóki nie zorientowałem się, że Daesung wykrzywia usta
w swoim charakterystycznym, szerokim uśmiechu. W ułamku sekundy
dotarło do mnie, że robił to specjalnie i najwyraźniej się ze
mnie nabijał przez ten cały czas. Klepnąłem go w odwecie w
odkryte przedramię, wydąłem buntowniczo dolną wargę i odwróciłem
się w kierunku telewizora.
- Troskliwy hyung -
zachichotał rozbawiony jasnowłosy i wsparł się o wcześniej
maltretowaną rękę oraz uszczypnął mnie w zaczerwieniony z
zawstydzenia płatek ucha. - Miło było coś takiego zobaczyć.
Ostatnio mało w tobie czułości.
- Aish! - syknąłem
z niemal namacalną irytacją i zamachnąłem się, odpychając jego
rękę, na co on jeszcze bardziej drżał od tłumionego śmiechu. -
Nie pogrywaj tak sobie ze mną, Daesung-ah.
Może to się dla ciebie źle skończyć.
- Jej, ile w tobie
agresji! - poruszył się Dae i w teatralny sposób przytknął rękę
do rozdziawionych ust w akompaniamencie rzekomo przerażonego
oblicza.
- Naprawdę, jesteś
niesamowicie zabawny... - burknąłem sarkastycznie z urazą i
zwijałem się do szybkiego opuszczenia tego miejsca, jednak D-Lite
uczepił się kurczowo mojego ramienia.
- Oj, hyung~! -
zajęczał zdesperowany chłopak. - Tylko żartowałem... Co się
stało z twoim humorem? Zawsze byłeś właśnie tą osobą, z którą
można było nabijać się z najbardziej niedorzecznej sprawy -
przywdział minę zbitego szczeniaczka, ale nie dałem się zwieść.
Zasadniczo to zadał
całkiem rozważne pytanie. Ostatnimi czasy coraz mniej czasu
poświęcałem naigrywaniu się z prozaizmów życia. W ogóle
przestałem przywiązywać wagę do uśmiechu i korzystałem z niego
tylko w niezbędnych okolicznościach albo z czystego przypadku. Nie
robiłem nic, żeby zatrzymać go na dłużej. Teraz dopiero
docierało do mnie, że dla osoby z zewnątrz może to wyglądać jak
brak zainteresowania tym, co się robi. Innymi słowy, Daesung pewnie
dedukował, iż praca w zespole muzycznym przestała mnie pociągać.
Albo też najzwyczajniej w świecie zatęsknił za naszymi wspólnymi
niesfornymi żarcikami, którymi zwykliśmy raczyliśmy pozostałych.
- Mniejsza o to -
machnąłem lekceważąco ręką, czując się wyjątkowo niezręcznie
pod naporem przenikliwego spojrzenia przyjaciela; wolałem uniknąć
niewygodnych pytań. - U Jasmine wszystko w porządku?
- Dlaczego pytasz? -
zainteresował się natychmiastowo Dae i podwoił swoją czujność,
z kolei ja wypuściłem buntowniczo powietrze z ust, samym gestem
rozgarniając jeszcze wilgotną grzywkę.
- A co? To zabronione?
- Ostatnio strasznie dużo
poświęcasz jej uwagi, hyung. A
mi... znaczy nam...
coraz mniej - Z każdym
kolejnym słowem dramatycznie ściszał głos, jednakże nie robił
tego naumyślnie, a wręcz z taką wrażliwością, że przez chwilę
poczułem fizyczny ból spowodowany duszącym uciskiem żelaznej ręki
w klatce piersiowej.
Zabrakło mi czasu, a może nawet i słów. Nie potrafiłem
odpowiedzieć na to krótkie, niepotrzebujące namacalnych dowodów
wyznanie. W tym momencie nienawidziłem siebie za to, jak bierny
potrafię być w obliczu cierpienia bliskich mi osób i jak
niewyobrażalnie ślepy na krzywdę, jaką ja sam wyrządzałem. Nie
inni, ale tylko i wyłącznie ja.
Podniosłem głowę i wymusiłem niemrawy uśmiech, ale Daesung już
najwidoczniej nie oczekiwał ode mnie nic ponad moje znaczące
milczenie. Przeciągnął się z głośnym, dobitnym jękiem i
krzyknął donośnie, kierując swoje słowa do osoby w łazience:
-
Tae, pospiesz się! Dzisiaj nie bijemy rekordów Tabi'ego.
- To
ty jeszcze się nie myłeś? - zapytał z niedowierzaniem Jiyong,
stając u progu pokoju i przeczesując palcami włosy, z których
chwilę wcześniej zsunął czerwoną czapkę.
Miał
rumiane policzki, co mogło świadczyć, że przez dłuższy czas
przebywał na dworze.
-
Poszliśmy się przejść - dopowiedział GD w odpowiedzi na moje
pytające spojrzenie.
- A
gdzie jest Ri? - przekrzywiłem głowę i usiłowałem podpatrzeć
czy przypadkiem nie został w przedpokoju, jednakże nie doszukałem
się jego sylwetki nigdzie w zasięgu wzroku.
-
Wróciłem szybciej, bo Seungri spotyka się z Jazz - Ji wzruszył
beznamiętnie ramionami.
Tak
jak miałem w zwyczaju zacząłem nerwowo, ale dyskretnie pocierać
lewą dłonią nasadę prawej ręki, co nie umknęło
spostrzegawczości małych, aczkolwiek bystrych oczu Daesung'a.
-
Jakoś mało prawdopodobne, że troszczyłeś się o V.I. Zapewne
chodziło ci o kogoś innego... Nietrudno się domyślić kogo,
prawda? - dociekał złośliwie G-Dragon, chociaż doskonale znał
odpowiedź na to pytanie.
Nie wiedziałem jak się zachować i w jaki sposób odpowiedzieć na
jego prowokację. Wydawało mi się, że ignorancja również jest w
pewien sposób objawem tchórzostwa, ale w tej sytuacji zdawała się
być najbardziej bezpieczna i ewentualnie możliwa.
-
Tabi, wiesz doskonale, że nie jesteśmy ślepi. Jeśli mam być z
tobą szczery, to nie działa tak, jak myślisz. To nie zniknie wraz
z jutrzenką ani zachodem. Uczuć nie da się wymazać, Seunghyun...
Wydaje mi się, że akurat ja wiem...
-
Jiyong! - przerwał mu stanowczo z łagodnym ostrzeżeniem w głosie
Taeyang, który akurat wyszedł z łazienki, na co Daesung dopasował
się do jego ruchów i w przeciągu kilku sekund to on zniknął w
czeluściach kafelkowanej bieli. - Wystarczy na dziś. Lepiej powiedz
nam czego dowiedziałeś się od reżysera.
Od tego momentu już tylko udawałem, że słucham.
*
Rozmyślanie
na niewiele się zdało, bo i tak nie znalazłem racjonalnego
rozwiązania na gwałtowną reakcję Youngbae, kiedy Ji dopiero
rozkręcał się w swoim dyplomatycznym sposobie przemawia do ludzi.
Jedno było pewne i wyraźnie widoczne - Taeyang coś wiedział i
miało to znaczący związek z rozmową, której byłem świadkiem
incognito. W dodatku nie orientowałem się w tym, co działo się w
czasie teraźniejszym, a konkretnie na planie teledysku, dlatego też
zdałem się na improwizację oraz prostackie, bezmyślnie
wytłumaczenie, że niekoniecznie dobrze mi się spało. Było to
oczywiste kłamstwo, bo zasnąłem szybciej niż zdążyłem w pełni
odczuć miękkość poduszki, ale wszyscy zaprzątali sobie głowę
innymi sprawami, więc zostałem praktycznie zignorowany.
Mroźne powietrze wprawiało w ruch drgający nasze szczęki i
generalnie każdą komórkę naszego ciała, dlatego też nieustannie
podskakiwaliśmy w miejscu, próbując w minimalnym stopniu zatrzymać
zbawcze ciepło w ciele. Może i nie było tak tragicznie, skoro w
przerwach robiliśmy porządne okrążenia w celu rozgrzania nieco
mięśni oraz systemu ocieplania, ale mimo wszystko dość ciężko
przychodziło nam pracowanie w takich warunkach, nawet jeśli nie
były to temperatury krytycznie niskie, a raczej nieco wychylające
się poniżej zero. Prawdę mówiąc, ja akurat nie miałem powodu,
ażeby szczególnie zwracać na to uwagę, bo zawsze byłem szczelnie
zasłonięty aż po samą szyję, a nawet brodę, gdyż gustowałem w
golfach. Jiyong często żartował, że niebawem wepchną mnie
przymusowo w kombinezon płetwonurka i kwestia nakładania kolejnych
warstw będzie zamknięta.
Stałem na uboczu, pocierałem gorliwie dłonie i obserwowałem jak
kamerzysta omal nie zetknął się twarzą w twarz z podłożem przy
pomocy względnie prostej powierzchni dachu na jednym z budynków
przy Plymouth Street na Brooklynie, podążając ociężałym
truchtem za GD oraz usiłując nakręcić go w biegu. Dołączył do
mnie Taeyang i trącił łagodnie łokciem moje przedramię.
-
Dlaczego tutaj sterczysz? Powinieneś się schować - Ruchem głowy
wskazał na kierunek, z którego przyszedł, a pewnie tam właśnie
znajdowała się reszta ekipy, całkowicie niepotrzebna do nakręcenia
tej jednej sceny.
Chciałem
powiedzieć, że wcale nie jest mi zimno, ale pełen politowania
wzrok Tae obalił mój ruch oporu w rekordowym czasie. Pochyliłem
pokornie głowę, ruszyłem do celu i w odniesieniu do reszty skali
procentowej szansy na zmianę kierunku dotarłbym z pewnością na
miejsce, gdyby nie widok V.I, który zasadniczo wlókł za sobą
płochliwie rozglądającą się dookoła Jasmine. Łatwo wydedukować
było co nastąpiło później.
Podążałem za nimi, dryfując w bezszelestnej ciszy po klatce
schodowej prowadzącej do bezpiecznego wyjścia z budynku.
Uświadomiłem sobie, że nie tylko ja próbuję zachować
nienaruszalną ciszę. Odczekałem chwilę i upewniłem się, że
zrobiło się głucho po zamknięciu tylnych drzwi prowadzących na
podwórze. Nie wiem do końca dlaczego to robiłem - przecież mogłem
zostawić ich w spokoju. Jednak moje nogi, a tak właściwie przede
wszystkim serce, które napędzało cały układ krążenia nie
pozwoliło mi zawrócić. Z początku nie mogłem odszukać ich
wzrokiem, wodząc oczami dookoła i napomykając na wszystko, co się
rusza. Całkowicie straciłem kontakt ze światem zewnętrznym - nic
innego się nie liczyło, tylko oni. I jeszcze nigdy nie pragnąłem
tak bardzo kogoś odnaleźć. Nigdy mi tak nie zależało. Nigdy nie
czułem tak zawrotnie szybko bijącego serca, które nagle jakby
całkowicie zmieniło zdanie i usiłowało odwrócić bieg zdarzeń,
coraz bardziej desperacko z każdym kolejnym stawianym przeze mnie
krokiem. Tym razem władzę dzierżyła ambicja. Ambicja, żeby
wtargnąć pomiędzy nich i nie dopuścić do...
Do tego co właśnie miałem przed oczami. Tego, co wydawało mi się,
że ma miejsce jedynie w koszmarnych snach bądź telenowelach. Tego,
co uruchomiło całą orkiestrę żałosnych jęków w klatce
piersiowej, gdzie głównym wokalem był odgłos łamanego serca.
Tuż przed moimi oczami stała dwójka ludzi, nagle całkowicie mi
obcych, odległych, nie mających nich wspólnego z moim
dotychczasowym życiem. Stałem z boku i patrzyłem na to wszystko
niczym wyprany z emocji przybysz z odległej przyszłości. On
przyparł ją do pokrytej warstwą pyłu ściany, wtargnąwszy
brutalnie do jej podatnych na takie bodźce ust. Ona z kolei
oplotła ramiona wokół jego szyi i przyciągnęła mocno
przylegając całą powierzchnią ciała do niego tak, jakby nie
chciała uronić ani kropli tej chwili pełnej długo wyczekiwanego
spełnienia.
Więc to było to czysto niebieskie niebo, którego kawałek właśnie
wyparował spod moich niestabilnych stóp. Stałem na krawędzi, ale
powoli przestawało mnie obchodzi czy osunę się wprost w czarne
niczym bezgwiezdna noc ramiona wyłaniające się z otchłani.
*
BOOM SHAKALAKA~!
Macie rozdział, bo dość duża przerwa była.
Następny pewnie za dwa tygodnie albo coś w ten deseń.
Przepraszam za jego jakość i błędy [nie było betowane], naprawdę.
Zrobiłam nowy szablon - taki prościutki, przez jakiś czas tutaj pobędzie.
Mam nadzieję, że miło spędziliście Sylwestra oraz Boże Narodzenie.
Żeby wam się dobrze żyło w 2013 roku, wejdźcie sobie TU.
Rozdział dedykowany PALLINIE, gdyż ją uwielbiam w każdym calu. <3
Tacos rule,
ta końcówka miała coś takiego bardzo życiowego i co nie co wspólnego z moim życiem.
OdpowiedzUsuńwięc.
rozdziqł jak zwykle świetny i co raz bardziej zastanawia mnie Taeyang i jego nie które zachowania. w sumie intryguje mnie. (tsaaaa,jakaś nowość, no nie? ;>).
i kocham twoje opisy uczuć, no po prostu kocham! <3
czekam na kolejny. ^^
rudablondynka
Na początek powiem: DZIĘKUJE CI KOCHANIE ZA DEDYKACJĘ! SPRAWIŁAŚ, ŻE TEN DZIEŃ STAŁ SIĘ LEPSZY. NAPRAWDĘ DZIĘKUJĘ! <3
OdpowiedzUsuńDruga sprawa: Szablon boski! ale to już ci mówiłam! Kolory są idealne, zdjęcia śliczne i ogólnie wszystko prezentuje się perfecto!
A teraz czytam.
Ojej, widzę, że między nimi wciąż panuje ta dziwna, napięta atmosfera, którą można wręcz kroić nożem? Ech. Szkoda mi ich wszystkich. Byli zespołem, grupką dobrych przyjaciół, a teraz w ich wnętrzu znajdują się niewypowiedziane pretensje i żale. Wszystko się nagromadziło i mamy takie bagno. No.
TOP jak zwykle ma bajzel w głowie, ale nic dziwnego. Co go wzięło, że robił sam sobie wyrzuty za to, że zachowuje się jak największy wariat w zespole? Nagle zaczyna pitolić, że jest najstarszy, bla, bla, bla.
Hahahaha, piątka jełopów w jednym pokoju hotelowym? O ja pierdzielę, to musi być istna dżungla. Nie dziwię się, że TOP się pindrzył przed lustrem, sprawiając, że cała reszta miała na niego lekkiego wkurwa. Piąteczka mały złośliwcu! Zrobiłabym dokładnie to samo.
Hahahaha nie mogłam z momentu kiedy Daesung robił sobie bekę z TOP`a. Lol, myślałam, że padnę jak jego ręka cały czas wracała do poprzedniego położenia. Hahahaha, boskie!
Wszyscy dociskają TOP`a. Biedaczek, coś słabo mu wychodzi krycie się z uczuciami. Well.
No nie wierzę! Jak ty wszystko lubisz rozpierdalać, co Whiss? No nie, kuźwa no nie. JAK MOGŁAŚ MU TO ZROBIĆ JASMINE?! Naprawdę chciałabym cię rozgryźć dziewczyno. Czego ty się boisz? O czym ty myślisz? Co ty sobie myślisz, że ranisz naszego TOP`a?! SERIOUSLY! Biedaczek! Omg, ale bym go teraz przytuliła...
Ech, wiesz, ze cię zabiję, jeśli będziesz nam kazała znowu tak długo czekać na nowość! :c Ja chcę już wiedzieć co będzie dalej! chociaż i tak dałaś mi kilka spoilerów. Marnych, bo marnych, ale jednak. Przepraszam, że mój komentarz wyszedł taki beznadziejny. Uwielbiam cię za to opowiadanie i wiesz, że uważam, że jesteś niesamowicie utalentowana! <3
Jeszcze raz dziękuję za dedykację i całuję!
Greaseblow xx
Yey jak ja długo na ten rozdział czekałam. A tu nagle wchodzę na gadu i powiadomienie. Co za szczęście mnie spotkało:D
OdpowiedzUsuńNo, a więc. Po pierwsze, szablon przepiękny. Od razu wpadł mi w oko ^ ^ Taki niby prosty, ale taki piękny. Też bym tak chciała...
Rozdział przecudny. Chociaż wciąż jest dla mnie zauważalna napięta atmosfera między członkami zespołu. Jestem ciekawa i czekam na wyjaśnienie rozmowy między G-Dragonem, a SoL'em z poprzedniego rozdziału...
Mrrr mój Dae... :D Kocham go! Liczę na więcej wątków z nim. Ta sytuacja na kanapie mnie rozwaliła... Tabi jaki troskliwy. Muszę się przyznać, że ja też tak robiłam mojej koleżance, leżąc na jej łóżku, a gdy ona mnie przesuwała, ja wracałam na swoje miejsce... Tylko, że ona się nie zorientowała, że udaję... Mniejsza o to ^ ^
Mam nadzieję, że na kolejny rozdział nie będziesz kazała nam tak długo czekać... Bo wtedy nie wytrzymam i ciekawe co się ze mną wtedy stanie... Jednak nie chcę tego sprawdzać. Dodawaj szybko.
Dużo weny i spełnienia marzeń w nowym roku. :D ^ ^
coraz gorzej sie dzieje w zespole i aż boję sie pomyśleć, jak to wszystko sie zakończy. mam nadzieję, że sie ogarną WSZYSCY! bez wyjątku! kurczę, to chore, ale często tak sie dzieje w zespołach, że na początku jest super i w ogóle sielanka, a później następuje jakiś zgrzyt i wszystko sie nagle sypie. jak tak sobie o tym myślę teraz, to boybandy najczęściej sie rozpadają.. jakieś fatum czy co? -.- ale mniejsza z tym, z BB tak nie będzie, prawda? ^^ no a wracając do rozdziału, to tyle na niego czekałam, ale na szczęście był długi, więc mogłam sie nasycić :) ale jak mogłaś zakończyć w takim momencie?!
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że tak krótko i w sumie o niczym, ale niedawno z uczelni wróciłam i padam na twarz, a chciałam koniecznie dzisiaj skomentować, bo później pewnie bym zapomniała :c
Bardzo boli mnie obserwowanie tego, jak pomiędzy naszymi Bangami jest coraz gorzej. Niegdyś przyjaciele, którzy byli w stanie stanąć za sobą murem. Obronić drugiego własną piersią. Wspólnie dążyli do celu. Do spełnienia marzeń. A teraz? Teraz nawet nie potrafią normalnie ze sobą porozmawiać. Albo się kłócą, albo zwalają winę jeden na drugiego. To przykre. Moje serce w ten sposób zostaje doszczętnie złamane na kilka mikroskopijnych kawałeczków. Mam nadzieję, że któregoś dnia zostanie posklejane z powrotem. Tak samo, jak Bangi nauczą się żyć w zgodzie.
OdpowiedzUsuńZaraz, zaraz... czy ja dobrze zrozumiałam? Przez to, iż TOP siedzi długo w łazience, chłopcy nie raz biorą prysznic RAZEM? O, kurka blada... Hahaha moja wyobraźnia płata mi figle w tym momencie xD. Nieważne. Jestem porządnym obywatelem społecznym. Nie takie rzeczy mi w głowie (taa, jasne xD). Szczerze mówiąc nie dziwię się, że Tae posłużył się Pandą. W końcu - ile można siedzieć w łazience? Ja rozumiem, że TOP (mój lodowy Bóg seksu <3) jest czyścioszkiem, ale nawet ja siedzę maksymalnie 15 minut w toalecie. A różni nas płeć. Powinno być wręcz odwrotnie xD. Ponadto TOP się chyba nieco wkurzył na Tae. Rozluźnij pośladki, Seunghyun! :).
Jakie to było słodkie, gdy TOP próbował ułożyć rękę Dae w położeniu, które byłoby dla niego najlepsze. Wyobraziłam sobie tę sytuację. Troskę TOP, uśmieszek Daesunga... Coś pięknego <3. Brakowało mi tylko szczerego uśmiechu Lodowego Boga. Muszę zgodzić się z D-Lite. Gdzie to poczucie humoru TOP, którym zarażał wszystkich dookoła? Gdzie ten beztroski chłopak, którego po prostu nie dało się nie kochać? Proszę, wróć! Bądź dawnym sobą. Nie zbywaj przyjaciół. Nie myśl tylko i wyłącznie o Jasmine. Skoro zdaje sobie sprawę z tego, że rani najbliższe mu osoby - dlaczego nie przestanie tego robić? Czy to takie trudne? Cholera, TOP! Ogarnij się! Masz przyjaciół, których w każdej chwili możesz stracić. Ba! Nie wiem, czy ktokolwiek inny tyle by wytrzymał, choć łączy ich zespół.
Zastanawia mnie, dlaczego Jasmine i Seungri tak się ze sobą spotykają... Czy to jest jakaś nauczka/lekcja dla TOP, czy ta dziewczyna sama nie wie, którego z nich woli?
Mnie samą ciekawi to, co chłopacy ukrywają przed TOP. Dlaczego Tae nie chciał, by GD dokończył to, co zaczął? O co w tym wszystkim chodzi? Mam ogromną nadzieję, że szybko to wyjaśnisz, bo zwariuję.
Nie wierzę! Po prostu nie wierzę w to, co zobaczył TOP. W to, co zobaczyłam ja sama. Co za... Ugh! Brak mi słów po prostu! Jak ona mogła?! Tutaj wielce okazuje TOP zainteresowanie, a tu całuje się z Pandą! Bynajmniej nie wyglądało to tak, jakby chciała go odepchnąć! O, nie! Mam teraz ogromną ochotę wziąć piłę spalinową i przeciąć tę dwójkę na pół! Jak mogli?! TOP... biedny mój, TOP. Przecież teraz całkowicie się zagubi w swoich uczuciach. Dostał porządnego kopa w dupę, który jeszcze bardziej go podłamie. To jest takie niesprawiedliwe. Dlaczego ludzie, których kochamy zazwyczaj wbijają nam nóż w serce? Dlaczego to wszystko musi być takie niesprawiedliwe?! Umarłam w tym momencie. Cierpię razem z TOP. Żałuje, że nie mogę przejąć jego bólu na siebie, ale mimo wszystko wierzę, że sobie poradzi. Niech zapomni o Jasmine. Zasługuje na kogoś, kto da mu bezwarunkowe szczęście. Po tym, co się stało całkowicie skreśliłam Jasmine. Dla mnie ta dziewczyna po prostu nie istnieje. I tyle. Koniec.
Rozdział jak zwykle fenomenalny. Wybacz mi zwlekanie z komentowaniem, ale ostatnio naprawdę oddaliłam się od internetu. Mam nadzieję, że zrozumiesz. Hwaiting, Sarangaheyo <3.
Z góry przepraszam za moją nieobecność, ale mam tyle nauki, że już nie wiem kim jestem i co to znaczy mieć czas dla siebie.
OdpowiedzUsuńBędę płakać. Poważnie. Przemiany, które zachodzą w TOPie są dla mnie bolesne. Nieopisane cierpienie sprawia mi patrzenie na to, co się z nim dzieje. Prawda jest jednak taka, że z drugiej strony bardzo Ci gratuluję. Zrobiłaś coś niesamowitego, pięknie opisałaś bój, który się nim toczy. Choć to smutne, w Twoim wykonaniu wręcz epickie.
Za serce chwycił mnie szczególnie ostatni akapit, przeczytałam go chyba dziesięć razy na głos. Wyrafinowanie w słowach. Aż przytoczę: "Więc to było to czysto niebieskie niebo, którego kawałek właśnie wyparował spod moich niestabilnych stóp. Stałem na krawędzi, ale powoli przestawało mnie obchodzi czy osunę się wprost w czarne niczym bezgwiezdna noc ramiona wyłaniające się z otchłani." Choć opis pocałunku równie piękny, to owe opadanie, kruszenie się gdzieś wewnątrz zdecydowanie je przebija.
Zakochałam się w tych kilku zdaniach. Istne arcydzieło językowe. Naprawdę.
Zapraszam na rozdział IV,
OdpowiedzUsuńzapach-jego-koszul
Wszystkie zaległości nadrobię w czasie ferii.
Bardzo intrygujace, pochlonelam caly blog w krotkim czasie. :)))
OdpowiedzUsuńJesli masz czas i ochote, serdecznie zapraszam: jednospotkanie.blogspot.com
Wiem że się nie rozpisze ale co tu pisać oprócz tego że CAŁY BLOG jest świetny :D ten wpis także <3
OdpowiedzUsuńchciałam przeprosic że nie komentowałam ale teraz bd się starać robić to częściej :D
ps. zapraszam do czytania i może komentarzy na
yaoidreams.blogspot.com <33
Tęsknię :(.
OdpowiedzUsuńPuk, puk, jest tu ktoś jeszcze?
OdpowiedzUsuńZ tej strony Satanje, dwa i pół roku temu zawiesiłam bloga human-strain.blogspot.com... Teraz powróciłam z małym świątecznym rozdziałem. To nie jest wielki come back, ale kojarzę, że kiedyś czytałaś moje opowiadanie i pomyślałam, że dam znać, że jest coś nowego u mnie w razie, jakbyś się nudziła i miała ochotę poczytać coś mojego ;) Pozdrawiam cieplutko! <3