CHAPTER EIGHT
Prawda w oczy kole.

"Cały świat. Cały nasz. A my tkwi­my w niewo­li 
miej­sc, ludzi, wspomnień." ~ Autor nieznany  


        Trzęsienie ziemi? Oby nie.
       Ale sam fakt gwałtownych szarpnięć wagonika zdawał się przywodzić na myśl nieoczekiwane zawalenie się całego otaczającego nas świata. To zmusiło nas do przyjęcia zupełnie innych pozycji, choć nie omieszkam napomknąć, że w międzyczasie udało się mnie i Jasmine zaliczyć piękne tryknięcie głowami. Zacisnąłem zęby, żeby powstrzymać odgłos potwierdzający mój ból, ale w gruncie rzeczy było to zbędne, bo w momencie, w którym usiłowałem uchwycić się czegoś stabilnego, całkowicie zignorowałem niebezpiecznie zaostrzoną krawędź siedzenia, gdzie komuś jakimś cudem udało się wyłamać „metalopodobny” element. Zupełnie z przypadku i ze swoim cholernym szczęściem, przejechałem dłonią po odsłoniętym fragmencie i momentalnie poczułem jak piekący ból rozdziera dotychczas nieskazitelną skórę, a wraz z nim w zastraszającym tempie zaczyna sączyć się i spływać po moich palcach ciepła substancja.
     Dopiero kiedy kołysanie wagonika nieco ustało, byłem gotów spojrzeć na poszkodowaną dłoń. Nie wyglądało to jeszcze tak tragicznie, chociaż zalana szkarłatem ręka przywodziła na myśl idealny element horroru w wesołym miasteczku. Skorzystałem z tego, że nikt nie zwraca na mnie większej uwagi, więc szybko zawinąłem dłoń w znalezioną w spodniach chusteczkę i wsunąłem rękę do kieszeni, nie zważając na uporczywy ból jaki mi wówczas towarzyszył.
- Co to było?! - Jako pierwszy odzyskał głos Taeyang, przylegając do plastikowego okna i próbując w miarę możliwości dostrzec coś, co mogło spowodować gwałtowne zahamowanie całej konstrukcji. - Myślicie, że zasilanie padło?
     I wówczas, kiedy padły te słowa, jedyne źródło światła w wagoniku zamigotało, a wraz z ostatnią łuną zniknęła wszelka nadzieja na to, że to chwilowa awaria albo kiepski żart. Słońce już niemal całkowicie zniknęło za horyzontem, więc tym samym nie stanowiło żadnego porządnego źródła ciepła oraz blasku. Poczułem drżenie ławki spowodowane specyficzną reakcją ze strony Jasmine, która jak dotychczas zachowywała nadnaturalnie stoicki spokój. Chociaż wcześniej trzymaliśmy jak największy dystans, teraz jej osoba nagle przylgnęła do mojego lewego boku. Zastanawiałem się czy powinienem to skomentować, ale niemalże namacalnie czułem na sobie jej palące spojrzenie, które ewidentnie mówiło, że jeśli pisnę chociażby słówko, to spotkam się z ziemią szybciej niż myślę.
     A więc kiedy gasną światła, ukazują się ludzkie słabości w obliczu większego zła i strachu przed nieznanym. Przykre, ale i prawdziwe, nie tylko w przypadku Jasmine, ale ja sam niekiedy nie potrafiłem przekroczyć pewnych barier w swoim życiu. Do dzisiaj nie potrafię.
     Bała się. Po raz kolejny w naszej krótkiej znajomości zostałem postawiony przed cholernie trudną decyzją - jak powinienem się zachować? Tamtego dnia, mimo wszelkich starań, nie trafiłem do serca Jasmine, a zdobycie jej zaufania okazało się być niemalże niebezpieczne, a przede wszystkim trudne do wykonania, prawie niemożliwe. Teraz był z nami Taeyang, więc nawet jeśli chciałem coś zrobić, to w dyskrecji. Był on osobą godną zaufania, ale wątpię, ażeby Anderson miała ochotę wyjawić swoją słabość połowie tego świata. Moje założenie tym razem nie mogło okazać się błędne.
    Wolną ręką przeszukałem przestrzeń, aż w końcu natrafiłem na zmarzniętą dłoń dziewczyny, umiejscowioną na jej kolanie. Drgnęła, czując mój nieśmiały dotyk, ale nie zaprotestowała w żaden słowny czy też cielesny sposób. Nie zwlekając już więcej, splotłem jej palce ze swoimi, a jednocześnie odwróciłem twarz w kierunku okna, czując jak niemiłosiernie pieką mnie czubki uszu. W życiu codziennym unikałem takich sytuacji jak ognia. Dziękowałem wszystkim zastępom aniołów, że światło nie było sprawne w danej chwili. Zerknąłem niespokojnie w kierunku Taeyang'a, jednak ten nawet nie interesował się tym, co działo się w wagoniku, lecz nieustannie kalkulował zamieszanie na dole.
- Chyba będziemy musieli tutaj przesiedzieć sporo czasu... - opadł z powrotem na oparcie i westchnął ciężko, dopiero wówczas spoglądając w naszym kierunku, a przynajmniej takie odniosłem wrażenie, kiedy to bijące od tętniącego życiem miasta padło na jego twarz.
Starałem się, ażeby nasze splecione dłonie znajdowały się w najmniej widocznym punkcie, ale przy takim mroku trudno było cokolwiek dostrzec.
      Przesiedzieliśmy tak dłuższy czas, zastanawiając się ile jeszcze czasu zejdzie na takim bezczynnym siedzeniu. Próbowałem skupić swoją uwagę na srebrzystym księżycu, żeby nie przywiązywać wagi do pulsującego w prawej ręce bólu. Piekło niemiłosiernie i nieustannie zamartwiałem się tym, iż rana może zostać zainfekowana, ale jednocześnie nie chciałem wzbudzać paniki w pozostałych. Dopiero po dłuższym czasie Taeyang pacnął się otwartą dłonią w czoło i nerwowo wydobył z kieszeni urządzenie służące do kominikacji znane wszystkim jako telefon komórkowy. Zmroziło mnie na myśl o tym, że wcześniej nie pomyślałem o wyłączonym telefonie. Nie miałem zbytnio jak operować rękami, więc nie pozostało mi nic innego jak puścić dłoń Jasmine. Ta jednak zareagowała niespodziewanie - uczepiła się mojego łokcia i nieco utrudniała mi pole manewru. Starałem się zignorować w myślach to zdarzenie przy uruchamianiu komórki.
- Chyba trochę się przeliczyłem z tym, że nie będą sobie nami zawracać głowy... - powiedział Taeyang i zaśmiał się bez przekonania, kiedy w końcu udało mu się odczytać listę nieodebranych połączeń. - Dzwonią namiętnie od godzin popołudniowych. Najczęściej Jiyong.
Zerknąłem na swój wyświetlacz i poczułem jak coś we mnie pęka. Jedyną osobą, jaka do mnie dzwoniła był Daesung. Nic od Seungri bądź też GD. Zrobiło mi się najzwyczajniej w świecie przykro. Poczułem się tak beznadziejnie głupi i niekochany. I kiedy ta myśl przemknęła przez moją głowę po raz kolejny, miałem wrażenie, że w dodatku zachowuję się żałośnie niczym nastolatek na prochach, bo mu w życiu coś nie wyszło.
- Przejdzie im. - Usłyszałem głos Jasmine tuż przy swoim uchu, ale nie miałem zamiaru udzielać odpowiedzi, chociaż Taeyang wpatrywał się w nas wyczekująco.
       Niemal w tym samym momencie zadzwonił telefon SOL'a, a dosłownie ułamek sekundy później mój. Zerknąłem ponownie na ekranik i wcale nie byłem zaskoczony, że to Daesung jest nadawcą połączenia. Taeyang bez wahania odebrał, z kolei ja z namysłem wpatrywałem się w imię przyjaciela, po czym z ignorancją wobec wyrzutów sumienia wcisnąłem czerwoną słuchawkę, a następnie wyciszyłem go.
- Tak... Wiem... Ji, uspokój się. Nic nam... Powinniśmy... Weź... Tak, wiem.. Jesteśmy... Kurde, daj mi dojść do słowa! - fuknął do telefonu Taeyang, choć nie brzmiało to tak imponująco gniewnie, po czym przez chwilę milczał, ażeby ponownie przejść do rzeczy: - Nie wiem kiedy wrócimy. I tak, zdaję sobie sprawę, że za sześć godzin mamy być w studiu. Póki co jesteśmy uwięzieni na diabelskim młynie, a w dodatku trudno stwierdzić, ile to potrwa. I wybacz, że nic wam nie powiedziałem, ale nie sądzę, żebym musiał się wam ze wszystkiego spowiadać. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby zdążyć. Yhy. Do zobaczenia. - rzucił na pożegnanie chłopak i rozłączył się, wkładając telefon z powrotem do kieszeni.
    Co się działo dalej? Nie wiedziałem. Nie interesowało mnie to. Wpatrywałem się w przestrzeń za oknem i po raz pierwszy w całej mojej karierze żałowałem, że jestem TOP'em z Big Bang.

*

      - Nic wam nie jest?!
     Takie powitanie zgotował nam Daesung, kiedy zjawiliśmy się w sali gimnastycznej o piątej rano po całej nocy spędzonej w diabelskim młynie. Mimo iż samo uruchomienie maszyny nie trwało długo, to sanitariusze nie pozwolili nam się ruszyć na krok, dopóki nie zostaliśmy poddani podstawowemu badaniu stanu naszego zdrowia. Jasmine była nieco zirytowana faktem, że nie pokazałem im swojego zranienia, ale jej twarz nieco poszarzała na widok poplamionej krwią chusteczki. Nie żałowałem podjętej wcześniej decyzji - uniknęliśmy dzięki temu krytycznej sytuacji, takiej jak niespodziewane omdlenie. W efekcie końcowym spaliśmy jedynie w okresie przejazdu taksówką pod studio, ale i tak niewiele nam to dało.
      G-Dragon również zainteresował się naszym przybyciem, z kolei Seungri nawet nie ruszył się z miejsca. Nie byliśmy sami, gdyż poza nami byli także inni tancerze, którzy nadawali kształtu całej choreografii. Tak, przyszła pora na część znaną nam bardziej jako „rzeź niewiniątek”. Szczerze powiedziawszy, to był jedyny element występu za którym nieszczególnie przepadałem. To nie tak, że nie potrafiłem tańczyć, ale nie wkładałem w to zbyt wiele serca, a poza tym zbyt duży ruch na scenie hamował oddech i utrudniał rapowanie, co w moim przypadku oznaczałoby ewidentną katastrofę dla całego przedsięwzięcia. Poza tym moi opiekunowie obawiali się pojawienia syndromów astmy, gdyż przyszło mi schudnąć w zastraszająco krótkim czasie na rzecz dołączenia do zespołu, a nie byłem szczególnie wysportowany. Dlatego też zawsze trzymałem się z tyłu i nigdy nie tańczyłem na pierwszym planie. To Taeyang oraz Seungri zawsze byli wysuwani na front, gdyż ich synchronizacja była bezbłędna. Ponadto, GD często zdawał się na improwizację, ubolewając nad swoim indywidualizmem, gdyż nie potrafił wpasować się w ruchy pozostałych. Ja również preferowałem tego typu taniec, ale z zupełnie innego powodu. Ze wstydem przyznam, że chodzi tu o moje zapominalstwo - nieustannie myliłem bądź odrzucałem w niepamięć kolejność kroków, dlatego też wolałem chociaż udawać, że wiem, co się dzieje na scenie. Niegdyś to było poważnym problemem i powodem do stresu przed każdym występem, ale z czasem znaleźliśmy na to lekarstwo, właśnie w takiej postaci.
      - Mówili o tym nawet w wiadomościach. Dziwne, że akurat tej nocy musiało się zepsuć, skoro od paru dobrych lat działało bez zarzutu. Nie wspomnieli jednak o tym, że tam byliście. Albo was nie widzieli, albo ktoś im zabronił... - zauważył G-Dragon, oglądając Taeyang'a z każdej strony jakby doszukiwał się „uszkodzenia”.
Obawiałem się tego samego, dlatego naciągnąłem rękaw bluzy na obandażowaną rękę, próbując ukryć ją przed ciekawskimi spojrzeniami. Chyba nikt dotychczas tego nie zauważył. Nie chciałem, żeby wytykali mnie palcami, a co gorsza, współczuli. Jasmine uchwyciła ten ruch kątem oka, ale nic nie powiedziała, siadając na ławce pod ścianą. Nie mieliśmy czasu pogadać od tamtego momentu, kiedy to usiłowała pokazać Taeyangowi swoją przewagę moim kosztem. A konkretnie kosztem moich „dziewiczych” ust.
- Hyung! - Daesung skakał wokół z zatroskanym wyrazem twarzy. - Jesteś blady. Wszystko w porządku? Może powinieneś się położyć?
- Nic mi nie jest. - mruknąłem w odpowiedzi, czując na sobie palące spojrzenia wszystkich w pomieszczeniu, co ani trochę mi nie przypadło do gustu, bo nagle w obliczu takiego zmartwienia nie byli oni tak wrogo nastawieni.
        Nie licząc Seungri, oczywiście.
     Przez kilka następnych godzin, aż do czasu śniadania, ćwiczyliśmy stare układy, ażeby rozruszać się przed nauką tych nowszych, które mieliśmy zaprezentować na trasach koncertowych. Z racji, że płyta nie była jeszcze kompletna, nie byliśmy w stanie wymyślić nic twórczego, ale lider zarządził trochę ruchu, na którego nadmiar nie mogliśmy narzekać przez ostatnie tygodnie. Chociaż lekarz powiedział, iż nie mam nadwyrężać się przez najbliższe parę dni w granicach możliwości, to i tak robiłem swoje i jak nigdy dotychczas angażowałem się w serię ćwiczeń. Zwykłem nieustannie żartować podczas tego typu zajęć, ale tym razem byłem śmiertelnie poważny i milczący. Wielokrotnie próbował podejść mnie Daesung, ale nie zwracałem na niego szczególnej uwagi, podczas gdy on, niczym wierny piesek, nieustannie oraz nieugięcie do mnie powracał. Nie mogłem odgonić od siebie uczucia, że jestem obserwowany przez Jasmine, ale ilekroć spoglądałem w jej kierunku, zajmowała się czymś innym. Czyżby swoje zdolności podglądacza opanowała do perfekcji w tak krótkim czasie?
       Kiedy wszyscy zbiegli się do stołówki, Daesung trzymał się wytrwale mojego boku. Czekałem na swoją porcję, a on wraz ze mną. Milczał, ale w skupieniu obserwował zmiany zachodzące na mojej twarzy. W końcu nie wytrzymałem i również zerknąłem w jego kierunku.
- Hyung-nim - wypalił od razu, bo dotarło do niego, że nareszcie poświęciłem mu chwilę swojej uwagi. - Uderz mnie, jeśli się mylę, ale wydaje mi się, że nas wszystkich unikasz... Nie chcę, żebyś widział we mnie swojego wroga.
- Przecież nic takiego nie powiedziałem. - uciąłem w odpowiedzi.
- I właśnie dlatego mnie to martwi. Może i wydaje ci się, że kiedy milczysz, to trudno cię rozszyfrować, ale znam cię na tyle dobrze, Hyung, że potrafię stwierdzić, gdy coś jest nie w porządku. Poza tym odnoszę wrażenie, że przestałeś się lubić z Pandą. - dodał na koniec Daesung i zerknął kątem oka w kierunku Seungri, który siedział wraz z GD oraz Taeyangiem w odległym końcu sali. - Rozumiem, że mówi o tobie pewne rzeczy, ale...
- Jakie rzeczy? - Serce zabiło mi mocniej.
D-Lite momentalnie się zmieszał, bo zapewne powiedział o jedno słowo za dużo i uciekł wzrokiem w odwrotnym kierunku. Uśmiechnął się w charakterystyczny dla niego sposób, ale zdecydowanie aktorski. Chwycił swoją tacę i już odwrócił się, żeby odejść. Naumyślnie czekałem na ten moment, ażeby uchwycić go za kaptur, przy czym przyciągnąć z powrotem do siebie.
- Skoro zacząłeś, to skończ.
- Zostało tak mało czasu, a trzeba jeść póki ciepłe! - wymigał się chłopak i niewinnie, a zarazem zabawnie zatrzepotał rzęsami, oglądając się za siebie.
      Puściłem go wolno, ponieważ nie byłem pewny czy jestem gotowy, by to usłyszeć. Tym razem miałem pewność, że to Seungri podburza przeciwko mnie pozostałych. Daesung nie był do tego stopnia naiwny, ażeby wierzyć mu na słowo, a Taeyang najwidoczniej mi współczuł. Jak to z kolei odbierał GD? Przecież od kiedy tylko pamiętam to instruował naszego maknae. Czy był zmęczony pozycją lidera? Znalazł się w tak krytycznym punkcie, żeby było mu wszystko jedno?
      Chwyciłem swoją tacę, wciąż starannie dbając o to, ażeby rękaw nie zsunął mi się z dłoni, ale dotarło do mnie, że tak właściwie nie mam się dokąd udać. Siadanie przy jednym stole z pozostałą czwórką było istnym samobójstwem, zwłaszcza, że tylko miejsce obok Seungri było puste. Dostrzegłem samotnie siedzącą Jasmine, która wisiała nad swoim telefonem i beznamiętnie przeżuwała bliżej niezidentyfikowaną substancję. Pomaszerowałem tam, nawet nie oglądając się na pozostałych, choć nie umknęło mojej uwadze rozżalone spojrzenie Daesung'a.
- Nikt nie powiedział, że możesz się przysiąść, ale nie będę narzekać na towarzystwo kosmity. Zawsze mogę się dowiedzieć czegoś o życiu poza naszą planetą. - skomentowała dziewczyna, która chyba wróciła do siebie po nocnych przeżyciach, ale wydawało mi się, że kąciki jej ust nieco uniosły się do góry, jakby powstrzymywała się od zawadiackiego uśmiechu.
- Bardzo śmieszne. - uśmiechnąłem się bez przekonania i zasiadłem naprzeciwko niej, choć kiedy spojrzałem na ułożone przede mną miski, straciłem całkowicie apetyt.
- Katujesz sam siebie, wiesz? - odezwała się Jasmine, kiedy to ja penetrowałem spojrzeniem jedzenie, zastanawiając się czym mogę zapełnić beznadziejną pustkę w żołądku.
Nie zamierzałem nawet odpowiadać, a co dopiero zaszczycić ją spojrzeniem. Miałem dość prawienia wszystkich jak to powinienem się zachowywać i co zrobić w takiej, a nie innej sytuacji. Nikt nie miał prawa kierować moim życiem.
- Ciągle uciekasz. Mały chłopczyk, który nie potrafi stanąć oko w oko z problemem... Nie wiem co jest z tobą nie tak. Jest tylu ludzi, których stara się tobie pomóc, a ty to najzwyczajniej w świecie omijasz z całkowitą obojętnością. To twoja życiowa szansa, a ty ją marnujesz, bo zaprzątasz sobie głowę niepotrzebnymi pierdołami. - wypaliła prosto z mostu, a zapewne zabierała się za to przez całą próbę.
W międzyczasie chwyciłem za pałeczki i nie zastanawiałem się nawet nad tym, co pakuję do ust. Przeżuwałem, modląc się, abym momentalnie stracił słuch i nie mógł słyszeć wszystkich tych oszczerstw, bo, jak swoje buty od Armani'ego kocham, może to się źle skończyć.
- Otwórz oczy, Seunghyun. To jest prawdziwy świat, a nie tylko ty i twoje kredki. Nieważne jak bardzo jesteś miły wobec ludzi. To się nie liczy, jeśli nie włożysz w to całego siebie, całego swojego serca. - ciągnęła dalej moja rozmówczyni, a ja wpatrywałem się w ściskane w palcach pałeczki, jednak co raz trudniej było mi wytrzymać presję.
- Kim ty jesteś, żeby mi mówić, co mam robić? Spójrz na siebie. Jesteś zgorzkniałą panienką, która myśli, że cały świat jest u jej stóp. Pouczasz innych, ale sama nie potrafisz otworzyć się na ludzi. Żyj dalej w tym swoim bajkowym, zaściankowym świecie. - odrzuciłem od siebie pałeczki i odsunąłem gwałtownie tacę.
Ponownie wyzwoliła we mnie niekontrolowany gniew, chociaż należałem do osób, które niezwykle rzadko się irytowały, chociaż wspomniałem to już jakiś czas temu. Nie zastanawiałem się nawet nad tym, co robię - było to do mnie niepodobne, bo najpierw dogłębnie analizowałem sytuację, a dopiero następnie podejmowałem się działania. Nie byłem impulsywną osobą. Ale dzisiaj nie byłem sobą. Kim tak właściwie jestem?
    Podszedłem do stolika, gdzie siedzieli pozostali członkowie i bez ostrzeżenia trzepnąłem Seungri w potylicę. Czułem, że to jedyna chwila, kiedy mogę w końcu być szczery w swoich uczuciach. Teraz nie będę się powstrzymywał. Już nigdy więcej.
- Jeśli masz mi coś do powiedzenia, powiedz mi to prosto w twarz, a nie rozpowiadaj wszystkim dookoła jak to jest ci źle. Tyle razy powtarzasz, że jesteś mężczyzną, a nie masz jaj, żeby spojrzeć mi w oczy? Z nas dwóch... kto jest dzieckiem? Jak myślisz, huh?! - Z każdym kolejny słowem natężenie mojego głosu gwałtownie narastało, co sprawiło, że w całym pomieszczeniu nastała kompletna cisza.
- Hyung... - wydukał Daesung, ale nie zdążyłem nawet na niego spojrzeć, nie zdążyłem wykonać żadnego sensownego ruchu.
   Seungri był zdecydowanie szybszy. Wstał niespodziewanie ze szczególną dla siebie gwałtownością, chwycił mnie za poły bluzy i momentalnie poczułem ogłupiający ból w okolicach krzyża, gdy to wylądowałem plecami na blacie jednego ze stołów, przewracając po drodze serię krzeseł.
       I tak miało się to wszystko skończyć.

*

TROLLING.
Dodałam ten rozdział ze względu na jedną osobę.
Ze względu na najcudowniejszą, najukochańszą i najlepszą Snooki.
Jutro rusza jej kolejne cudne opowiadanie - „Uncommitted-Hearts”.
Wpadajcie i zachwycajcie się.

I mam pytanie - chciałam stworzyć side story
To znaczy będzie to poboczna historia Taeyang'a związanego z tą "tajemniczą dziewczyną".
Miało to być wplecione w główny wątek, ale wtedy musiałabym zmieniać narrację.
Co wy o tym sądzicie? 

Dziękuję tym czterem osobom, które czytają to opowiadanie.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję.
Tylko dzięki wami to opowiadanie jeszcze istnieje.

Tacos rule,

14 komentarzy:

  1. TAK, TAK, TAK! Doczekałam się rozdziału! Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie w tym momencie uszczęśliwiłaś *___*. Kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię <3. I dziękuję za tak cudowne słowa pod rozdziałem! Cieszę się, że przyczyniłam się do dodania tego rozdziału. To Ty jesteś najcudowniejsza, najukochańsza, a zarazem najlepsza <3. A teraz pozwól, że skomentuje ten jakże cudowny rozdział.
    Piosenka Block B = masz moje serce. Ponownie. Z każdym słowem, z każdym podkładem, z każdym nowym rozdziałem. Nie wiem, jak to robisz, ale jestem największą ze wszystkich fanek *___*.
    Sytuacja na tej kolejce (?) wywołała u mnie dreszcze! Matko kochana, gdybym ja znalazła się w takiej sytuacji to bym chyba umarła! :O. I wcale nie dziwię się, że Jasmine naprawdę spanikowała.TOP to widział, ale pragnął zrobić wszystko, by to ukryć przed Taeyang'iem i resztą świata. Ten chłopak jest taki słodki dla tej wrednej zołzy! Wyjaśnij mi: jak można w tak wredny sposób odnosić się do tak cudownego chłopaka? Do TOP'ika naszego o złotym sercu! Ja tego nie rozumiem i już. Jasmine powinna najeść się czekoladowych króliczków. Może wtedy włączyłaby się jej "lepsza" strona, którą - mam nadzieję - posiada. O, mamusiu! Gdyby mnie tak TOP złapał za dłoń, dodając otuchy... Rozmarzyłam się nad tą chwilą! Jasmine nie zaprotestowała, a Taeyang siedział z tyłu i głupol niczego nie zauważył. Ale może to i dobrze, bo tak zapewne kontynuowałby swoją rozmowę o "buziaczkach" xD.
    Nie dziwię się, że TOP zrobiło się naprawdę przykro. Jednak nic nie mógł na to poradzić. Daesung po raz kolejny udowodnił, że jest wspaniałym chłopakiem. Pomimo rozczarowania, zadzwonił do TOP. Jako jedyny. Jednak nie to mnie najbardziej zaskoczyło, a "przejdzie im" z ust Jasmine! Jakby naprawdę chciała go pocieszyć... Gdybyś tylko widziała w tym momencie moje oczy! Myślałam, że mi z orbit wyjdą ;O.
    Taeyang słusznie powiedział GD. Nie musiał ze wszystkiego mu się tłumaczyć. To z pewnością irytujące, gdy ktoś chce wiedzieć, co robisz przez każdą minutę swojego życia. Ani trochę nie zdziwiła mnie jego reakcja, za to zabolała myśl TOP. Zapewne wiesz, która. Ta, w której żałował, że jest członkiem BIGBANG. To było przykre.
    Na szczęście cała trójka wróciła cała i zdrowa. Pomijając rękę TOP. Co do wątku o popsutej maszynie... jakoś tak przeszło mi przez myśl, że ktoś specjalnie ją uszkodził. Skądś wiedział o tym, że TOP, Seungri i Jasmine się na niej znajdą i to wykorzystał. Ale to tylko takie moje insynuacje. Lubię sobie gdybać.
    Jedynie (no zapewne znalazłoby się jeszcze kilka innych rzeczy) co mnie wkurza w TOP to to, jak traktuje Daesunga. Powinien docenić, że mu na nim zależy i mimo wszystko naprawdę wiernie przy nim trwa. W tym momencie mam ochotę zdzielić TOP żywą rybą po głowie. Może to by coś dało. Ale łał! Poświęcił mu trochę uwagi na stołówce! "(...) Poza tym odnoszę wrażenie, że przestałeś się lubić z Pandą." - ta kwestia mnie rozbawiła. Zabrzmiała tak, jakby mówiło to małe, skruszone dziecko i naprawdę idealnie wyobraziłam sobie Daesunga xD. Wybacz. Wiem, że to nie było śmieszne, ale nie mogłam się powstrzymać xD. W dodatku powiedział o dwa słowa za dużo, przez co musiał zatrzepotać rzęsami i słodko się uśmiechać... Ach, ten D-Lite. Teraz TOP i tak się wszystkiego dowie. Sama jestem ciekawa, co ta Panda wygaduje -,-. V.I - miej się na baczności, bo gryzę!
    To smutne, że TOP nie przysiadł z przyjaciółmi. Serce mnie boli, gdy czytam, jaki jest naprawdę samotny ;<. Szuka towarzystwa w Jasmine, która nigdy nie stroni od zgryźliwych komentarzy, ale lepsze to, niż nic.

    OdpowiedzUsuń
  2. I może nie przepadam za Anderson, ale w tym momencie muszę się z nią godzić. TOP ucieka. Nie potrafi zmierzyć się z problemem i nie daje nikomu sobie pomóc. Przed nim stoi szansa, o jakiej niejeden może sobie sobie tylko pomarzyć, a on tego nie zauważa. Nie dostrzega, jak bardzo można wszystko stracić. Jasmine wywołała w nim gniew. Sprawiła, że się odgryzł, ale dzięki niej podszedł do Seungri'ego i nakazał, by prosto w twarz powiedział, o co mu chodzi. A ten od razu przeszedł do rękoczynów! Jej, ostatnio Seungri wkurza mnie zdecydowanie bardziej od Jasmine.
    Mam ochotę go stłuc na kwaśne jabłko, naprawdę! I Ciebie też, bo zakończyłaś w tak interesującym momencie, że czuję ogromny niedosyt! Jak mogłaś pozostawić tę sprawę nie wyjaśnioną? Chcesz żebym umarła? Teraz nie pozwól mi długo czekać na rozdział, bo naprawdę odejdę z tego świata. Spójrz co ze mną robisz! Za to Cię właśnie kocham <3.
    Rozdział fenomenalny - jak każdy, który wychodzi spod Twojej ręki. A co do Twojego pytania: jestem za side story z Taeyang'iem, które wielbię *___*. Tylko powiedz mi, jak to będzie wyglądało? Nowy blog, czy tutaj będziesz to dodawać? *myśli*.
    Najwierniejsza z najwierniejszych fanek, na zawsze kochająca Twoją twórczość, jak i samą Ciebie, Snooki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojeju, ale się porobiło!
    Rozdział zachwycający ale smutny ( czyli taki jak lubię ^.<) Ja chcieć next chapter!
    Ale żeby skończyć w takim momencie? Ty chcesz żebym padła na ciekawość? Tak więc pisz, pisz bo moja szanowna osoba (no raczej nie ale git)czeka na więcej!!!!
    Pozdrawiam~~!

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do pytania. Kategoria ta ogólnie zawiera opowiadania o sławnych osobach, więc Twoje opowiadanie jak najbardziej pasuje do kategorii Gwiazdy i fani :)

    http://tajemniczy--ogrod.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle spóźniona. Każdy Twój kolejny rozdział jest dłuższy, lepszy i ciekawszy. Kocham Twoje opisy, bo są straszliwie rozbudowane, używasz pięknych zwrotów i epitetów. Nie myśl, że Ci słodzę, po prostu tak jest. Sytuacja w wagonie na pewno dodała mi kilku emocji tego wieczora, TOP oczywiście musiał się jeszcze skaleczyć, bo mało było, że tam utknęli, prawda? Cieszę się, że chłopak w końcu zrobił coś, jak sama napisałaś, "aby trafić do serca Jasmine". Tak subtelnie, nieśmiało chwyta ją za rękę, a ona nie protestuje. W końcu. Szkoda mi go, przykro czytać o jego przeżyciach wewnętrznych, kiedy są takie smutne. Oby jak najszybciej między nim, a zespołem wszystko wróciło do normy. Ja za to zawsze mylę słowa piosenek, jeśli przyjdzie jakiś występ. W chórku chowam się w tył. Podoba mi się, że otwarcie piszesz o jego wadach, zaletach, ładnie się w niego wczuwasz. Ten Seungri to jakiś kompletny dupek, TOP ma rację, może sam zachowuje się egoistycznie, ale powiedział mu kilka słów i tamten już ma do niego pretensje. Pretensje za prawdę. W takim momencie zakończyć rozdział, to mogłaś tylko Ty. Pięknie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam do siebie na 34. rozdział,
    marsz-mendelsona.blogspot.com/

    oraz na dwie nowe notki na:
    kruche-zycie-romantyka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Block B naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyli, a co do B.A.P to tak, obejrzałam już teledysk.. i jestem zawiedziona. Nie chodzi tylko o to, że wolę B.A.P w innym stylu, ale sama piosenka mi się nie podoba. Zresztą tak samo jak teledysk, jest na siłę głupkowaty :c Przynajmniej ja tak myślę.. ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe *.*
    Zapraszam do mnie
    http://fuckinglifebaby.blogspot.be/
    Dodaj do obserwowanych jeśli Ci się spodoba , pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Yay. Dobra. Mam dziś dzień komentowania blogów, choć strasznie tego nie lubie. To zacznę od pierwszego wrażenia. Jak weszłam tu i zobaczyłam ten nagłówek to najpierw z niewiadomych przyczyn miałam dreszcze(a może to kwestia tego, że w domu było zimno? O.o) a potem zaczęłam się zachwycać. Jest naprawdę świetny. *-*
    Kiedyś już czytałam to opowiadanie, ale z nie wiadomych przyczyn jakoś przestałam chyba przy czwartym rozdziale, ale dziś z przyjemnością zaczęłam czytać od początku. Podoba mi się ta historia pod względem ogólnym, no i jest za tym by rozszerzyć ją o historię Taeyanga.
    I rozwaliłaś mnie tym tekstem dotyczącym relacji TOP'a i V.I: "(...)moje relacje zatrzymały się pomiędzy „Nie wiem czy cię lubię” a „Zmieszam cię z betonem”." śmiałam się z tego chyba z pięć minut. :D
    Intryguje mnie postać Jasmine. Jest niedostępna, ale jakby próbowała się otworzyć przed Tabim.
    No i ta akcja z całowaniem w Diabelskim Młynie, cuuudo. :D
    No nie jestem mistrzynią w pisaniu komentarzy, ale sama wiem ile to daje motywacji, więc się zmusiłam. ^^
    Pozdrawiam,
    Rudablondynka (@MellHappyStar)
    [rudablondynka.wordpress.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a no i jeszcze jedno. skąd masz to zdjęcie Taeyanga? *-* mogłabyś podać link lub coś? :) Rudablondynka

      Usuń
  10. Zapraszam na 35. rozdział,
    marsz-mendelsona.blogspot.com/

    Przepraszam, że tak spamuję, ale już niedługo. Przedostatni rozdział.

    OdpowiedzUsuń