CHAPTER THREE
Głupi, kiedy milczy, za mądrego ujdzie.
"Prawdziwy geniusz potrafi odnaleźć się w chaosie" ~ Autor nieznany
- Jak moje buty
kocham, zabiję tą... tą... dziewuchę!
Coś z głuchym trzaskiem
uderzyło w stolik. Daesung i ja podskoczyliśmy na swoich miejscach.
Siedzieliśmy właśnie we wiklinowych fotelach na tarasie,
przeglądając internet w poszukiwaniu ciekawych nowinek ze świata
mody, aż tu właśnie Seungri z ponurym nastrojem adekwatnym do
humoru całej ekipy energicznie postawił szklankę z wodą i z
cytryną oraz liściem mięty, stawiając nas do pionu w trybie
natychmiastowym.
- Najchętniej to
wyrzuciłbym ją stąd w dwóch podskokach.
- Jak będziesz tylko
gadał, to nikomu nie pomożesz. - rzuciłem posępnie, nie odrywając
wzroku od ekranu, mimo to jednak doskonale usłyszałem pogardliwe
prychnięcie Seungri.
- Nie mam tak czystej
kartoteki jak ty, Hyung-nim. - zauważył trafnie maknae
i wziął duży łyk soku, spoglądając na panoramę Seoul. -
Dyrektor wzywa mnie czasem do gabinetu tylko po to, by upomnieć,
żebym więcej wyskoków nie robił. Ale wiesz co? Hyung-nim,
mógłbyś to zmienić. Od czasu do czasu nagięcie zasad wcale aż
tak dużo nie kosztuje...
- Seungri! - obruszył
się Daesung i wyprostował na swoim siedzeniu. - Jak możesz to w
ogóle proponować? Nie dość już namieszałeś?
V.I machnął lekceważąco
ręką i jednym haustem wypił pozostałą zawartość szklanki. Nie
za bardzo interesowała mnie dalsza część ich rozmowy, gdyż
niezależnie od samego siebie poddałem się rozmyślaniom.
Miał rację. Jakby
nie patrzeć, nie nabroiłem w życiu zespołu tyle, co pozostali
członkowie zespołu. Może czasami dostawało mi się po uszach, ale
to tylko w imię całej reszty bądź w wyniku nieporozumienia. Każdy
z nich miał coś do „zaoferowania” w kwestii łamania reguł i z
jednej strony to nie był powód do dumy, ale czy to przypadkiem nie
czyni nas, kim jesteśmy? W takim razie co ja mogłem o sobie
powiedzieć? Zwykle uciekałem od konsekwencji. Jak już napomknąłem
- zawsze, kiedy robiło się uciążliwie i niebezpiecznie, wracałem
do mamy. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, że już nie byłem małym
chłopcem, który notorycznie zmykał z przedszkola, nawet jeśli
wychowawczyni zabierała mu buty, a z czasem nawet skarpetki.
Przylepiono mi
łatkę zespołowego „błazna” - stąd też kwestia określenia
bingu. Szczerze? Ano szczerze tego nienawidziłem. Tego
przydomku i farsy wokół niego zbudowanej. Nie miałem jednak zbyt
wielkiej siły przebicia, by to powstrzymać. A może z drugiej
strony nie chciałem? Bo tak długo, jak oni śmiali się z moich
wybryków, tak i ja mogłem nazwać siebie szczęśliwym. Nawet jeśli
w głębi duszy chciałem być ponad wszystko to, czym byłem teraz.
Z niedojrzałego, dziecięcego Tabi'ego przeistoczyć się w godnego
podziwu i pełnego klasy dżentelmena, tak jako sobie niegdyś
wymarzyłem. Szkoda, że dotychczas prezentowałem to swoje
wyobrażenie tylko i wyłącznie na sesjach zdjęciowych.
Zebraliśmy się
z tarasu i wróciliśmy do środka. Nie przywykliśmy do takiego
ogromu wolnego czasu, ale seria ostatnich wydarzeń zmusiła nas do
takich, a nie innych kroków. Fakt faktem, w tym momencie byliśmy
zależni od GD. Dlaczego? Ponieważ to on przeważnie komponował
piosenki i pisał do nich teksty, często też przy pomocy Teddy'ego
- naszego „wypasionego tekściarza”, jak to zwykł mówić
Seungri.
Sprawa była
jasna - my się obijamy, a on haruje jak wół.
Zauważyłem
głowę Jiyong'a ponad oparciem kanapy. Automatycznie powiodłem
wzrokiem po pomieszczeniu w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia,
które w ostatnich dniach stanowiła Jasmine. Nie było jej tutaj,
mogłem to stwierdzić chociażby po braku charakterystycznego
zapachu perfum. Poza tym od rana nie widziałem także Taeyang'a, ale
nie on był teraz największym zmartwieniem.
Powolnym krokiem
zbliżyłem się do kanapy, starając się wykonywać przy tym jak
najmniej drażniące i hałaśliwe ruchy. Miałem zamiar go
nastraszyć. Może w końcu będzie na tyle efektowne, że da się
nabrać, bo akurat Dragon wyjątkowo rzadko miewał chwile słabości.
Dotknąłem oparcia kanapy i przechyliłem się gwałtownie, jednak
nim wydałem z siebie dostatecznie przeraźliwy gardłowy dźwięk,
zamarłem.
Jiyong spał w
najlepsze. Ba, nawet nie wydawał się w jednej setnej poruszony
faktem, że gdyby nie moja ostrożność, padły w spazmach na
posadzkę. Zmarszczyłem nos w akcie jawnego niezadowolenia, ale
miałem jako takie resztki godności i postanowiłem go nie dręczyć.
Zerknąłem na przenośny keyboard ułożony na stoliku oraz plik
kartek, które w nieładzie rozsypały się na kolanach śpiącego
chłopaka. W dłoni ściskał jedną z tych kartek. Zmrużyłem oczy,
żeby doszukać się tytułu ponad wszelkimi nutami oraz namiętnymi
skreśleniami.
Feeling.
Taki
tytuł nosiła nowa piosenka, nad którą tak usilnie ostatnio
pracował Jiyong. Zaskakujące, bo zwykle decydował się na tytuł
dopiero po zakończeniu, o czym mogły świadczyć liczne skreślenia.
Przekręciłem lekko głowę, w celu dojrzenia pierwszych linijek
tekstu, jednak było to utrudnione przez dłoń mojego towarzysza,
która akurat przysłaniała pierwsze znaki wraz z nutami. W końcu
poddałem się i stanąłem z powrotem na własne nogi, czując już
przejmujący ból w okolicy kości biodrowej spowodowany zbyt długim
balansowanie na oparciu kanapy. Podreptałem do swojego pokoju i
wyciągnąłem z dna szafy w miarę zdatny do użytku koc.
Po
chwili wróciłem do głównego pomieszczenia, dzierżąc w dłoniach
wspomnianą powyżej rzecz. GD nawet nie zdążył zmienić pozycji.
Nie zadbałem o to, aby pozbyć się wszystkich zbędnych
przedmiotów. Po prostu narzuciłem na niego koc i przez dłuższą
chwilę nieudolnie próbowałem umiejscowić kanapową poduszkę pod
jego policzkiem. W efekcie końcowym po prostu wsunąłem ją pod
jego rękę, w razie jakby sam postanowił się z tym uporać. W
przeciągu kolejnych kilku minut ulotniłem się z pomieszczenia. Coś
mnie tchnęło, żeby zajrzeć do jamy smoczycy - czyli apartamentu
Jasmine Anderson.
*
Nie
pytajcie - sam nie wiem jak tu skończyłem.
Zostałem
postawiony w niezręcznej sytuacji. Stałem naprzeciwko Taeyang'a,
który kręcił głową z zakłopotaniem i starał się unikać
kontaktu wzrokowego ze wszystkimi tutaj obecnymi. Ja wręcz
przeciwnie; wwiercałem swoje ślepia w każdą poszczególną osobę,
jakbym nie zdawał sobie sprawy, że pozostali są tego doskonale
świadomi. Najbardziej intrygowała mnie nieznana mi dotychczas
dziewczyna, która stała wyprężona jak struna, a jej wzrok
spoczywał na przeciwległej ścianie. Zmarszczka zaniepokojenia na
jej czole wcale nie zawadzała w podziwianiu uroku jej dziewczęcej
twarzyczki.
-
Obiło mi się niegdyś o uszy, że niejaki Taeyang nigdy nie miał
dziewczyny. Czyżby nastała konieczność zdementowania tych plotek?
- odezwała się Jasmine dopiero po dłuższej chwili uciążliwego
milczenia, a ja przez krótką chwilę przyłapałem się za
myśleniu, iż najchętniej wymazałbym ją z zaistniałej scenerii.
-
Nie, skądże! To nie jest moja dziewczyna! - wypalił natychmiastowo
z lekko zaniepokojonym wyrazem twarzy, ale nie zrobił żadnego
błagalnego ruchu względem panny Anderson, gdyż prawdziwie męska
duma mu na to nie pozwalała.
Obawiam
się, że ja w takiej sytuacji już wylądowałbym na kolanach.
Pieprzony hipokryta.
-
Proszę mi wybaczyć! - Nieznajoma w końcu się odezwała i wykonała
głęboki ukłon w ramach przeprosin. - Nazywam się Go Hyemi, a
Taeyanga poznałam dosłownie chwilę temu. Jeszcze raz przepraszam.
Nie powinno mnie tutaj w ogóle być. Przepraszam. - mówiła
pośpiesznie, nieco chaotycznie i bezustannie powtarzała
wcześniejszą czynność.
Widziałem,
że Jasmine już otwiera usta w celu udzielenia odpowiedzi, dlatego
zdecydowałem się nadejść z odsieczą. Jeśli dopuściłbym ją do
słowa, prawdopodobnie nasza nowa znajoma opuściłaby pomieszczenie
w istnej rozpaczy, czując się jak po sądzie ostatecznym.
- Nie
ma sprawy. Nikomu o tym nie powiemy. - machnąłem lekceważąco
ręką.
-
Wręcz przeciwnie. - ucięła Jasmine i spiorunowała mnie wzrokiem.
- Nie wolno tutaj przebywać osobom spoza wytwórni.
- W
takim razie ty też powinnaś stąd wyjść. - prychnąłem cicho
zanim zdążyłem ugryźć się w język i zapewne brzmiało dwa razy
głośniej niż w mojej poważnie zakrzywionej wyobraźni. W ogóle
nie tak chciałem dobrać słowa, a pewnie teraz dla niej było to
sygnał, że najzwyczajniej w świecie wyrzucam ją jak psa. Na zbity
pysk.
- To
my już pójdziemy. - zaznaczył Taeyang ze znaczącym chrząknięciem
i odruchowo pochwycił nadgarstek Hyemi, która zdążyła jeszcze w
pośpiechu chwycić swoją gitarę opartą o krzesło obrotowe.
Notabene, nie miałem bladego pojęcia do czego była jej ona
potrzebna.
W
przeciągu kilku kolejnych minut zniknęli za drzwiami, a ja nagle
niesamowicie zainteresowałem się klawiaturą sterującą, bawiąc
się całkowicie bezpiecznym suwakiem głośności - a przynajmniej
tak mi się wydawało, bo nie miałem zbyt wielkiego doświadczenia w
tym zakresie.
-
Możemy już zacząć czy masz zamiar się tak zabawiać aż się
ściemni? - burknęła Jasmine, stając po mojej lewej stronie ze
wzrokiem wbitym centralnie w szybę, w taki sposób, że trudno było
stwierdzić czy podziwia studio czy tylko pokazuje ostentacyjnie
swoje zbulwersowanie.
-
Cały czas nie mogę pojąć dlaczego mam prezentować swój rap,
skoro równie dobrze mogłabyś odpalić pierwszą lepszą płytę
i...
- Po
prostu to zrób. - ucięła z naciskiem i choć nie obdarzyła mnie
nawet na sekundę swoim złowrogim spojrzeniem, byłem przekonany, że
najchętniej wspomogłaby się piłą mechaniczną i młotem
pneumatycznym, aby to na mnie wymusić.
- Do
tego nawet nie jest nam potrzebne studio. Mógłbym to zrobić tu i
teraz.
-
Proszę cię, idź już. - Jej ręka momentalnie znalazła się na
mojej klatce piersiowej i lekkim pchnięciem odrzuciła mnie do tyłu,
prosto w kierunku drzwi.
Przewróciłem
oczami i nie zwlekając już ani chwili dłużej, przedostałem się
do dźwiękoszczelnego pomieszczenia nagraniowego. Nasunąłem
słuchawki na uszy, żeby wspomóc się podkładem muzycznym, jednak
to mnie uświadomiło, że żadnego nie mamy. Nawet nie wiedziałem
czego ona ode mnie oczekuje.
Stanąłem przed mikrofonem studyjnym i wpatrywałem się
wyczekująco w szybę. Wiem, że jestem TOP, ale w myślach to ja
czytać nie potrafię. Również ciężko mi przychodzi ocenianie ludzkich
zamiarów, co można było wywnioskować po zaistniałej sytuacji.
Widziałem jak Jasmine zajmuje miejsce operatora i nachyla się ku
niewielkiemu mikrofonowi, jednocześnie przyciskając jeden z
guzików. Zaskakujące było to, że tak dobrze orientowała się w
tym otoczeniu.
-
Zastanowiłeś się w końcu nad pytaniami, które zadałam ci kilka
dni temu?
Zamarłem,
zbity z tropu jej nagłym zainteresowaniem.
-
Proponowałbym zająć się tym, po co tutaj przyszliśmy.
- Ale
właśnie po to tutaj jesteśmy. - Jej uśmiech nawet z tej
odległości wydawał mi się zimny, bez wyrazu, pełen mściwej
satysfakcji, że udało jej się wykiwać kogoś tak naiwnego.
Naiwnego jak ja.
Przetarłem dłonią twarz, nagle odczuwając nienaturalne zmęczenie.
Westchnąłem cicho, ponieważ dotarło do mnie, że mam do czynienia
z wyjątkowo upierdliwym przypadkiem. Najbardziej niesamowitym dla
mnie odkryciem był fakt, że mówiłem tutaj o kobiecie - kobiecie,
którą powinienem respektować nawet we własnych myślach, jak na
autentycznego dżentelmena przystało. Problem w tym, że Jasmine
nawet w jednej trzeciej nie jawiła mi się jako prawdziwa
przedstawicielka swojej płci. To było brakujące ogniwo pomiędzy
małpą a człowiekiem.
-
Dość tego. - wymamrotałem i ściągnąłem słuchawki, odwieszając
je z powrotem na swoje miejsce, po czym skierowałem swoje kroki ku
drzwiom.
Szarpnąłem za klamkę, czując jak kumuluje się we mnie wściekłość
z całego ostatniego tygodnia. A raczej kilku miesięcy, gdyż rzadko
zdarzało mi się rozładowywać stres w podobny sposób.
Jeszcze chwila, a cię dorwę i pożałujesz, że w ogóle
wybrałaś ten zespół jako swój cel. Nie jesteśmy twoimi
marionetkami, co to, to nie.
Problem w tym, że drzwi nie ustąpiły.
Ani za pierwszym, ani za drugi razem.
Oh, mamo.
*
Rozdział godny pożałowania.
Naprawdę nie jestem z niego zadowolona.
Ale bynajmniej szablon mi się udał - a Wam się podoba?
Dla osób, które może się jeszcze nie zorientowały - jeśli klikniecie zdjęcie poniżej, zostaniecie przeniesieni do menu, a tam możecie sobie "ogarnąć" bohaterów, bo niektórzy zapewne mają problemy z rozróżnianiem. Jestem przekonana, że to naprawdę wam pomoże.
A w następnym rozdziale w końcu zacznie się coś konkretnego dziać, haha.
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem. Niebawem stworzę linki, w których zamieszczę czytane przeze mnie blogi.
Tacos rule,
Dziękuję za dodanie rozdziału! <3 Wrócę z komentarzem wieczorem, gdy tylko wrócę z praktyk :).
OdpowiedzUsuńAni trochę nie dziwi mnie zachowanie V.I, gdyż Jasmine nawet mnie wyprowadza z równowagi, a nawet nie pojawiam się w opowiadaniu. Wystarczy, że wszystko czytam, a już dostaje palpitacji serca. I w sumie to Seungri ma rację. Ja tam na miejscu TOP w ogóle się nie wahała i wywaliłabym tę rozkapryszoną dziewuchę na zbity pysk. Ma czystą kartotekę, może jakoś uszłoby mu to na sucho. Nie rozumiem oburzenia Daesunga. Zamiast chwytać się okazji...
OdpowiedzUsuńTOP uciekał z przedszkola bez butów, a nawet bez skarpetek? To jest dopiero mistrz! *haha*. Szkoda, że nie jest taki przebojowy jako duży chłopiec. Potrafi rozbawić wszystkich do łez, jest w końcu kochanym Bingu TOP, ale nigdy nie weźmie sprawy w swoje ręce i nie weźmie odpowiedzialności za swoje konsekwencje. No i jak sam przyznał z bólem serca - dżentelmenem stawał się jedynie na sesjach zdjęciowych. Ale mi to tam nie przeszkadza. TOP to TOP i nie trzeba więcej nic dodawać *,*.
Och, jaki ten TOP kochany. Nie nastraszył GD, gdy zauważył, że ten śpi. Swoją drogą wcale się nie dziwię, że Dragon zasnął. Haruje jak wół, próbując napisać piosenkę i stara się ze wszystkich sił. "Feeling" - bardzo przyjemny tytuł. Aż jestem ciekawa, czy GD udało się napisać cały tekst, czy może kilka linijek. Wierzę, iż w końcu uda mu się napisać coś, co go w pełni usatysfakcjonuje.
No i do jasnej anielki: gdzie jest Jasmine i Taeyang?!
TOP okrywający Dragona kocem totalnie mnie rozczulił! Matko, jaki on jest kochany <3. Uwielbiam tego chłopaka, a dzięki Tobie uzależniam się od jego postaci *,*. Ma złote serce chłopak, ot co. Dba o przyjaciół, a to się ceni.
Pójście do jamy smoczycy (trafne określenie!) było dobrą decyzją. Czułam, że niebecność Taeyang'a i Jasmine oznaczała, iż ta dwójka znajdowała się razem. Nie sądziłam jednak, iż pojawi się ktoś jeszcze! Wśród nich była... DZIEWCZYNA! Jasmine najwyraźniej przyłapała "parę" na czymś, co kazało jej twierdzić, że Taeyang nie jest singlem... Jednak Hyemi wydała mi się zupełna szczera, nieco pogubiona, a zarazem przestraszona. To wszystko przez smoczyce, która nie potrafi nawet postawić się na czyimś miejscu -,-. Jednak... sytuacja między Taeyang'iem, a tą dziewczyną wydała mi się dziwnie napięta. Ponadto - skąd dziewczyna miała gitarę? Po co ją wzięła? Tae pociągnął ją w inną stronę i już sama nie wiem, czy po to, by oszczędzić Hyemi patrzenia ma smoczyce (ależ ja lubię to określenie *o*), czy też stało za tym coś zupełnie innego... Tak, czy siak - cieszyłabym się, gdyby mój kochany Youngbae odnalazł szczęście przy boku tak ślicznej i zapewne kochanej Hyemi, która bez wątpienia była przeciwnością Anderson. Fighting, Taeyang!
Uhuhuhu! Podobało mi się, gdy TOP ruszył Hyemi na ratunek i powiedział do Jasmine, że również nie powinna znajdować się w budynku, skoro nie wolno przebywać w nim osobom spoza wytwórni. Ha! To ją zgasiło! :D.
TOP miał zaprezentować smoczycy swój rap? Od razu coś mi tu nie grało i okazało się, że moje podejrzenia są słuszne. TOP dał się nabrać, a ta rozkapryszona dziewucha znów wspomniała o tych swoich durnych pytaniach! No ta to ma tupet -,-. W dodatku Seunghyun został uwięziony! Chciał wyjść (wcale się temu nie dziwię), ale ta paskuda zamknęła drzwi! No niech ja ją dorwę w swoje ręce! -,-.
Co za upierdliwy potwór! Monstrum! Niech ona sobie zada trzy bardzo trafne do jej osoby pytania:
OdpowiedzUsuń1. Dlaczego jest taką suką?
2. Rodzice bili ją patelnią po łbie, czy zawsze była taka głupia i bezuczuciowa?
3. Nikt jej nie kocha, dlatego tak się wszystkich czepia?
Czemu tak uczepiła się TOP i chłopaków z BIGBANG?! Chce ich zniszczyć, czy co?! No po prostu nie ogarniam tej dziewczyny! Już ja bym załatwiła z nią sprawę "po męsku"!
Teraz boję się tego, co będzie z TOP... matko, smoczyca więzi go w złotej klatce ;O. I co teraz?
To nic, że muszę wstać o 8. Nie potrafiłam zaczekać na przeczytanie rozdziału do wieczora, dlatego sen sobie poczeka. Widzisz, jak bardzo kocham to opowiadanie? WIDZISZ? <3 A wiedz, że sen jest dla mnie ogromnym rarytasem. Jednak nie większym od OrchardOfHearts - zapamiętaj *,*. I ja Ci zaraz dam rozdział godny pożałowania! Chcesz się bić, hm?! Nigdy więcej nie waż się tak pisać! A teraz pozwól, że udam się do łóżka, rozmyślając o Twej jakże cudownej historii *,*. Czekam z utęsknieniem na czwórkę. Najwierniejsza z największych, a zarazem największa z największych fanek http://25.media.tumblr.com/tumblr_lmt6zqpfHp1qhg70mo1_500.gif
Godny pożałowania? No co Ty mówisz! Piszesz tak świetnie, że przeczytałam wszystko migiem! Denerwuje mnie ta Jasmine. Wydaje mi się, że ona bardziej chce zaszkodzić zespołowi, sprzedając mediom niepotrzebne informacje, niż im pomóc. Taeyang niepotrzebnie zaprosił(?) tą młodą dziewczynę do "jaskini smoczycy :D Szkoda mi TOPa, myślę, że zespół powienien mu trochę odpuścić metkę zespołowego błazna, aby faktycznie mógł choć na chwilę zostać prawdziwym dżentelmenem. Pozdrawiam i czekam na dalszą część :) [weasley-diary.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie słyszałam o powiedzeniu "jak moje buty kocham..."^^ Ale za dodanie tego, ja uwielbiam ciebie:3 Matko! Jasmine zaczyna mi działać na nerwy, jak on z nią wytrzyma zamknięty w pokoju? Trzeba mu zrobić pokaźny kubek z cherbatką na uspokojenie:)
OdpowiedzUsuńEch...
Gdzie ty widzisz coś godnego pożałowania?!O.o Okulary ci prześlę! Ten rozdział to majsterszyk!
Pozdrawiam^^
Zapraszam na nowy rozdział na www.weasley-diary.blogspot.com Pozdrawiam serdecznie :*
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że dodałaś kolejny. Wiesz, że nie jestem w stanie napisać komentarza tak długiego jak Twój, nie mam takich zdolności, ale być może zadowoli Cię fakt, że masz ogromny talent i wcale nie uważam, że ten rozdział jest godny pożałowania. Jest fantastyczny. Jasmine jest nieco irytująca, ale z drugiej strony podoba mi się jak rozwinęłaś jej postać, bo oryginalnie to wszystko się układa. Co więcej, mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny i dziękuję za wiadomość - informację. Nie martw się, skoro prosiłam to na pewno chcę powiadomień. Gorzej byłoby gdybyś pisała je pod notkami. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy:
marsz-mendelsona.blogspot.com/
http://wieczne-uczucie.blogspot.com/ Serdecznie zapraszam na rozdział pierwszy! :)
OdpowiedzUsuńDobrze zaczęłaś, tyle już na pewno mogę powiedzieć. Tyle że z tymi butami to trochę za bardzo skojarzyło mi się z książką 'Cienie', której nie polubiłam ;x Imiona jakieś orientalne? Czy mam tylko schizy? Taaak, akurat, pewnie, że to jest jego dziewczyna, zdrajca narodu ;x Dobrze piszesz, więc nie wiem, czemu narzekasz. 50% narodu Ci zazdrości. Pozdrawiam i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuń3 rozdział na weasley-diary.blogspot.com Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńProsiłaś o informację, tylko, że nie bardzo wiem gdzie ją zostawić. Mam nadzieję, że nie będziesz mieć mi tego za złe.
OdpowiedzUsuńU mnie nowy - http://marsz-mendelsona.blogspot.com/