CHAPTER THREE
 Głupi, kiedy milczy, za mądrego ujdzie.

"Praw­dzi­wy ge­niusz pot­ra­fi od­na­leźć się w chaosie" ~ Autor nieznany


        - Jak moje buty kocham, zabiję tą... tą... dziewuchę!
Coś z głuchym trzaskiem uderzyło w stolik. Daesung i ja podskoczyliśmy na swoich miejscach. Siedzieliśmy właśnie we wiklinowych fotelach na tarasie, przeglądając internet w poszukiwaniu ciekawych nowinek ze świata mody, aż tu właśnie Seungri z ponurym nastrojem adekwatnym do humoru całej ekipy energicznie postawił szklankę z wodą i z cytryną oraz liściem mięty, stawiając nas do pionu w trybie natychmiastowym.
- Najchętniej to wyrzuciłbym ją stąd w dwóch podskokach.
- Jak będziesz tylko gadał, to nikomu nie pomożesz. - rzuciłem posępnie, nie odrywając wzroku od ekranu, mimo to jednak doskonale usłyszałem pogardliwe prychnięcie Seungri.
- Nie mam tak czystej kartoteki jak ty, Hyung-nim. - zauważył trafnie maknae i wziął duży łyk soku, spoglądając na panoramę Seoul. - Dyrektor wzywa mnie czasem do gabinetu tylko po to, by upomnieć, żebym więcej wyskoków nie robił. Ale wiesz co? Hyung-nim, mógłbyś to zmienić. Od czasu do czasu nagięcie zasad wcale aż tak dużo nie kosztuje...
- Seungri! - obruszył się Daesung i wyprostował na swoim siedzeniu. - Jak możesz to w ogóle proponować? Nie dość już namieszałeś?
V.I machnął lekceważąco ręką i jednym haustem wypił pozostałą zawartość szklanki. Nie za bardzo interesowała mnie dalsza część ich rozmowy, gdyż niezależnie od samego siebie poddałem się rozmyślaniom.
       Miał rację. Jakby nie patrzeć, nie nabroiłem w życiu zespołu tyle, co pozostali członkowie zespołu. Może czasami dostawało mi się po uszach, ale to tylko w imię całej reszty bądź w wyniku nieporozumienia. Każdy z nich miał coś do „zaoferowania” w kwestii łamania reguł i z jednej strony to nie był powód do dumy, ale czy to przypadkiem nie czyni nas, kim jesteśmy? W takim razie co ja mogłem o sobie powiedzieć? Zwykle uciekałem od konsekwencji. Jak już napomknąłem - zawsze, kiedy robiło się uciążliwie i niebezpiecznie, wracałem do mamy. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, że już nie byłem małym chłopcem, który notorycznie zmykał z przedszkola, nawet jeśli wychowawczyni zabierała mu buty, a z czasem nawet skarpetki.
      Przylepiono mi łatkę zespołowego „błazna” - stąd też kwestia określenia bingu. Szczerze? Ano szczerze tego nienawidziłem. Tego przydomku i farsy wokół niego zbudowanej. Nie miałem jednak zbyt wielkiej siły przebicia, by to powstrzymać. A może z drugiej strony nie chciałem? Bo tak długo, jak oni śmiali się z moich wybryków, tak i ja mogłem nazwać siebie szczęśliwym. Nawet jeśli w głębi duszy chciałem być ponad wszystko to, czym byłem teraz. Z niedojrzałego, dziecięcego Tabi'ego przeistoczyć się w godnego podziwu i pełnego klasy dżentelmena, tak jako sobie niegdyś wymarzyłem. Szkoda, że dotychczas prezentowałem to swoje wyobrażenie tylko i wyłącznie na sesjach zdjęciowych.
         Zebraliśmy się z tarasu i wróciliśmy do środka. Nie przywykliśmy do takiego ogromu wolnego czasu, ale seria ostatnich wydarzeń zmusiła nas do takich, a nie innych kroków. Fakt faktem, w tym momencie byliśmy zależni od GD. Dlaczego? Ponieważ to on przeważnie komponował piosenki i pisał do nich teksty, często też przy pomocy Teddy'ego - naszego „wypasionego tekściarza”, jak to zwykł mówić Seungri.
         Sprawa była jasna - my się obijamy, a on haruje jak wół.
      Zauważyłem głowę Jiyong'a ponad oparciem kanapy. Automatycznie powiodłem wzrokiem po pomieszczeniu w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia, które w ostatnich dniach stanowiła Jasmine. Nie było jej tutaj, mogłem to stwierdzić chociażby po braku charakterystycznego zapachu perfum. Poza tym od rana nie widziałem także Taeyang'a, ale nie on był teraz największym zmartwieniem.
        Powolnym krokiem zbliżyłem się do kanapy, starając się wykonywać przy tym jak najmniej drażniące i hałaśliwe ruchy. Miałem zamiar go nastraszyć. Może w końcu będzie na tyle efektowne, że da się nabrać, bo akurat Dragon wyjątkowo rzadko miewał chwile słabości. Dotknąłem oparcia kanapy i przechyliłem się gwałtownie, jednak nim wydałem z siebie dostatecznie przeraźliwy gardłowy dźwięk, zamarłem.
       Jiyong spał w najlepsze. Ba, nawet nie wydawał się w jednej setnej poruszony faktem, że gdyby nie moja ostrożność, padły w spazmach na posadzkę. Zmarszczyłem nos w akcie jawnego niezadowolenia, ale miałem jako takie resztki godności i postanowiłem go nie dręczyć. Zerknąłem na przenośny keyboard ułożony na stoliku oraz plik kartek, które w nieładzie rozsypały się na kolanach śpiącego chłopaka. W dłoni ściskał jedną z tych kartek. Zmrużyłem oczy, żeby doszukać się tytułu ponad wszelkimi nutami oraz namiętnymi skreśleniami.
        Feeling.
       Taki tytuł nosiła nowa piosenka, nad którą tak usilnie ostatnio pracował Jiyong. Zaskakujące, bo zwykle decydował się na tytuł dopiero po zakończeniu, o czym mogły świadczyć liczne skreślenia. Przekręciłem lekko głowę, w celu dojrzenia pierwszych linijek tekstu, jednak było to utrudnione przez dłoń mojego towarzysza, która akurat przysłaniała pierwsze znaki wraz z nutami. W końcu poddałem się i stanąłem z powrotem na własne nogi, czując już przejmujący ból w okolicy kości biodrowej spowodowany zbyt długim balansowanie na oparciu kanapy. Podreptałem do swojego pokoju i wyciągnąłem z dna szafy w miarę zdatny do użytku koc.
       Po chwili wróciłem do głównego pomieszczenia, dzierżąc w dłoniach wspomnianą powyżej rzecz. GD nawet nie zdążył zmienić pozycji. Nie zadbałem o to, aby pozbyć się wszystkich zbędnych przedmiotów. Po prostu narzuciłem na niego koc i przez dłuższą chwilę nieudolnie próbowałem umiejscowić kanapową poduszkę pod jego policzkiem. W efekcie końcowym po prostu wsunąłem ją pod jego rękę, w razie jakby sam postanowił się z tym uporać. W przeciągu kolejnych kilku minut ulotniłem się z pomieszczenia. Coś mnie tchnęło, żeby zajrzeć do jamy smoczycy - czyli apartamentu Jasmine Anderson.

*

        Nie pytajcie - sam nie wiem jak tu skończyłem.
    Zostałem postawiony w niezręcznej sytuacji. Stałem naprzeciwko Taeyang'a, który kręcił głową z zakłopotaniem i starał się unikać kontaktu wzrokowego ze wszystkimi tutaj obecnymi. Ja wręcz przeciwnie; wwiercałem swoje ślepia w każdą poszczególną osobę, jakbym nie zdawał sobie sprawy, że pozostali są tego doskonale świadomi. Najbardziej intrygowała mnie nieznana mi dotychczas dziewczyna, która stała wyprężona jak struna, a jej wzrok spoczywał na przeciwległej ścianie. Zmarszczka zaniepokojenia na jej czole wcale nie zawadzała w podziwianiu uroku jej dziewczęcej twarzyczki.
- Obiło mi się niegdyś o uszy, że niejaki Taeyang nigdy nie miał dziewczyny. Czyżby nastała konieczność zdementowania tych plotek? - odezwała się Jasmine dopiero po dłuższej chwili uciążliwego milczenia, a ja przez krótką chwilę przyłapałem się za myśleniu, iż najchętniej wymazałbym ją z zaistniałej scenerii.
- Nie, skądże! To nie jest moja dziewczyna! - wypalił natychmiastowo z lekko zaniepokojonym wyrazem twarzy, ale nie zrobił żadnego błagalnego ruchu względem panny Anderson, gdyż prawdziwie męska duma mu na to nie pozwalała.
Obawiam się, że ja w takiej sytuacji już wylądowałbym na kolanach. Pieprzony hipokryta.
- Proszę mi wybaczyć! - Nieznajoma w końcu się odezwała i wykonała głęboki ukłon w ramach przeprosin. - Nazywam się Go Hyemi, a Taeyanga poznałam dosłownie chwilę temu. Jeszcze raz przepraszam. Nie powinno mnie tutaj w ogóle być. Przepraszam. - mówiła pośpiesznie, nieco chaotycznie i bezustannie powtarzała wcześniejszą czynność.
Widziałem, że Jasmine już otwiera usta w celu udzielenia odpowiedzi, dlatego zdecydowałem się nadejść z odsieczą. Jeśli dopuściłbym ją do słowa, prawdopodobnie nasza nowa znajoma opuściłaby pomieszczenie w istnej rozpaczy, czując się jak po sądzie ostatecznym.
- Nie ma sprawy. Nikomu o tym nie powiemy. - machnąłem lekceważąco ręką.
- Wręcz przeciwnie. - ucięła Jasmine i spiorunowała mnie wzrokiem. - Nie wolno tutaj przebywać osobom spoza wytwórni.
- W takim razie ty też powinnaś stąd wyjść. - prychnąłem cicho zanim zdążyłem ugryźć się w język i zapewne brzmiało dwa razy głośniej niż w mojej poważnie zakrzywionej wyobraźni. W ogóle nie tak chciałem dobrać słowa, a pewnie teraz dla niej było to sygnał, że najzwyczajniej w świecie wyrzucam ją jak psa. Na zbity pysk.
- To my już pójdziemy. - zaznaczył Taeyang ze znaczącym chrząknięciem i odruchowo pochwycił nadgarstek Hyemi, która zdążyła jeszcze w pośpiechu chwycić swoją gitarę opartą o krzesło obrotowe. Notabene, nie miałem bladego pojęcia do czego była jej ona potrzebna.
     W przeciągu kilku kolejnych minut zniknęli za drzwiami, a ja nagle niesamowicie zainteresowałem się klawiaturą sterującą, bawiąc się całkowicie bezpiecznym suwakiem głośności - a przynajmniej tak mi się wydawało, bo nie miałem zbyt wielkiego doświadczenia w tym zakresie.
- Możemy już zacząć czy masz zamiar się tak zabawiać aż się ściemni? - burknęła Jasmine, stając po mojej lewej stronie ze wzrokiem wbitym centralnie w szybę, w taki sposób, że trudno było stwierdzić czy podziwia studio czy tylko pokazuje ostentacyjnie swoje zbulwersowanie.
- Cały czas nie mogę pojąć dlaczego mam prezentować swój rap, skoro równie dobrze mogłabyś odpalić pierwszą lepszą płytę i...
- Po prostu to zrób. - ucięła z naciskiem i choć nie obdarzyła mnie nawet na sekundę swoim złowrogim spojrzeniem, byłem przekonany, że najchętniej wspomogłaby się piłą mechaniczną i młotem pneumatycznym, aby to na mnie wymusić.
- Do tego nawet nie jest nam potrzebne studio. Mógłbym to zrobić tu i teraz.
- Proszę cię, idź już. - Jej ręka momentalnie znalazła się na mojej klatce piersiowej i lekkim pchnięciem odrzuciła mnie do tyłu, prosto w kierunku drzwi.
Przewróciłem oczami i nie zwlekając już ani chwili dłużej, przedostałem się do dźwiękoszczelnego pomieszczenia nagraniowego. Nasunąłem słuchawki na uszy, żeby wspomóc się podkładem muzycznym, jednak to mnie uświadomiło, że żadnego nie mamy. Nawet nie wiedziałem czego ona ode mnie oczekuje.
       Stanąłem przed mikrofonem studyjnym i wpatrywałem się wyczekująco w szybę. Wiem, że jestem TOP, ale w myślach to ja czytać nie potrafię. Również ciężko mi przychodzi ocenianie ludzkich zamiarów, co można było wywnioskować po zaistniałej sytuacji. Widziałem jak Jasmine zajmuje miejsce operatora i nachyla się ku niewielkiemu mikrofonowi, jednocześnie przyciskając jeden z guzików. Zaskakujące było to, że tak dobrze orientowała się w tym otoczeniu.
- Zastanowiłeś się w końcu nad pytaniami, które zadałam ci kilka dni temu?
Zamarłem, zbity z tropu jej nagłym zainteresowaniem.
- Proponowałbym zająć się tym, po co tutaj przyszliśmy.
- Ale właśnie po to tutaj jesteśmy. - Jej uśmiech nawet z tej odległości wydawał mi się zimny, bez wyrazu, pełen mściwej satysfakcji, że udało jej się wykiwać kogoś tak naiwnego.
        Naiwnego jak ja.
      Przetarłem dłonią twarz, nagle odczuwając nienaturalne zmęczenie. Westchnąłem cicho, ponieważ dotarło do mnie, że mam do czynienia z wyjątkowo upierdliwym przypadkiem. Najbardziej niesamowitym dla mnie odkryciem był fakt, że mówiłem tutaj o kobiecie - kobiecie, którą powinienem respektować nawet we własnych myślach, jak na autentycznego dżentelmena przystało. Problem w tym, że Jasmine nawet w jednej trzeciej nie jawiła mi się jako prawdziwa przedstawicielka swojej płci. To było brakujące ogniwo pomiędzy małpą a człowiekiem.
- Dość tego. - wymamrotałem i ściągnąłem słuchawki, odwieszając je z powrotem na swoje miejsce, po czym skierowałem swoje kroki ku drzwiom.
       Szarpnąłem za klamkę, czując jak kumuluje się we mnie wściekłość z całego ostatniego tygodnia. A raczej kilku miesięcy, gdyż rzadko zdarzało mi się rozładowywać stres w podobny sposób.
      Jeszcze chwila, a cię dorwę i pożałujesz, że w ogóle wybrałaś ten zespół jako swój cel. Nie jesteśmy twoimi marionetkami, co to, to nie.
         Problem w tym, że drzwi nie ustąpiły.
         Ani za pierwszym, ani za drugi razem.
         Oh, mamo.


*

 Rozdział godny pożałowania. 
Naprawdę nie jestem z niego zadowolona.
Ale bynajmniej szablon mi się udał - a Wam się podoba? 
Dla osób, które może się jeszcze nie zorientowały - jeśli klikniecie zdjęcie poniżej, zostaniecie przeniesieni do menu, a tam możecie sobie "ogarnąć" bohaterów, bo niektórzy zapewne mają problemy z rozróżnianiem. Jestem przekonana, że to naprawdę wam pomoże. 
A w następnym rozdziale w końcu zacznie się coś konkretnego dziać, haha. 
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem. Niebawem stworzę linki, w których zamieszczę czytane przeze mnie blogi. 

Tacos rule,

11 komentarzy:

  1. Dziękuję za dodanie rozdziału! <3 Wrócę z komentarzem wieczorem, gdy tylko wrócę z praktyk :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Ani trochę nie dziwi mnie zachowanie V.I, gdyż Jasmine nawet mnie wyprowadza z równowagi, a nawet nie pojawiam się w opowiadaniu. Wystarczy, że wszystko czytam, a już dostaje palpitacji serca. I w sumie to Seungri ma rację. Ja tam na miejscu TOP w ogóle się nie wahała i wywaliłabym tę rozkapryszoną dziewuchę na zbity pysk. Ma czystą kartotekę, może jakoś uszłoby mu to na sucho. Nie rozumiem oburzenia Daesunga. Zamiast chwytać się okazji...
    TOP uciekał z przedszkola bez butów, a nawet bez skarpetek? To jest dopiero mistrz! *haha*. Szkoda, że nie jest taki przebojowy jako duży chłopiec. Potrafi rozbawić wszystkich do łez, jest w końcu kochanym Bingu TOP, ale nigdy nie weźmie sprawy w swoje ręce i nie weźmie odpowiedzialności za swoje konsekwencje. No i jak sam przyznał z bólem serca - dżentelmenem stawał się jedynie na sesjach zdjęciowych. Ale mi to tam nie przeszkadza. TOP to TOP i nie trzeba więcej nic dodawać *,*.
    Och, jaki ten TOP kochany. Nie nastraszył GD, gdy zauważył, że ten śpi. Swoją drogą wcale się nie dziwię, że Dragon zasnął. Haruje jak wół, próbując napisać piosenkę i stara się ze wszystkich sił. "Feeling" - bardzo przyjemny tytuł. Aż jestem ciekawa, czy GD udało się napisać cały tekst, czy może kilka linijek. Wierzę, iż w końcu uda mu się napisać coś, co go w pełni usatysfakcjonuje.
    No i do jasnej anielki: gdzie jest Jasmine i Taeyang?!
    TOP okrywający Dragona kocem totalnie mnie rozczulił! Matko, jaki on jest kochany <3. Uwielbiam tego chłopaka, a dzięki Tobie uzależniam się od jego postaci *,*. Ma złote serce chłopak, ot co. Dba o przyjaciół, a to się ceni.
    Pójście do jamy smoczycy (trafne określenie!) było dobrą decyzją. Czułam, że niebecność Taeyang'a i Jasmine oznaczała, iż ta dwójka znajdowała się razem. Nie sądziłam jednak, iż pojawi się ktoś jeszcze! Wśród nich była... DZIEWCZYNA! Jasmine najwyraźniej przyłapała "parę" na czymś, co kazało jej twierdzić, że Taeyang nie jest singlem... Jednak Hyemi wydała mi się zupełna szczera, nieco pogubiona, a zarazem przestraszona. To wszystko przez smoczyce, która nie potrafi nawet postawić się na czyimś miejscu -,-. Jednak... sytuacja między Taeyang'iem, a tą dziewczyną wydała mi się dziwnie napięta. Ponadto - skąd dziewczyna miała gitarę? Po co ją wzięła? Tae pociągnął ją w inną stronę i już sama nie wiem, czy po to, by oszczędzić Hyemi patrzenia ma smoczyce (ależ ja lubię to określenie *o*), czy też stało za tym coś zupełnie innego... Tak, czy siak - cieszyłabym się, gdyby mój kochany Youngbae odnalazł szczęście przy boku tak ślicznej i zapewne kochanej Hyemi, która bez wątpienia była przeciwnością Anderson. Fighting, Taeyang!
    Uhuhuhu! Podobało mi się, gdy TOP ruszył Hyemi na ratunek i powiedział do Jasmine, że również nie powinna znajdować się w budynku, skoro nie wolno przebywać w nim osobom spoza wytwórni. Ha! To ją zgasiło! :D.
    TOP miał zaprezentować smoczycy swój rap? Od razu coś mi tu nie grało i okazało się, że moje podejrzenia są słuszne. TOP dał się nabrać, a ta rozkapryszona dziewucha znów wspomniała o tych swoich durnych pytaniach! No ta to ma tupet -,-. W dodatku Seunghyun został uwięziony! Chciał wyjść (wcale się temu nie dziwię), ale ta paskuda zamknęła drzwi! No niech ja ją dorwę w swoje ręce! -,-.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co za upierdliwy potwór! Monstrum! Niech ona sobie zada trzy bardzo trafne do jej osoby pytania:
    1. Dlaczego jest taką suką?
    2. Rodzice bili ją patelnią po łbie, czy zawsze była taka głupia i bezuczuciowa?
    3. Nikt jej nie kocha, dlatego tak się wszystkich czepia?
    Czemu tak uczepiła się TOP i chłopaków z BIGBANG?! Chce ich zniszczyć, czy co?! No po prostu nie ogarniam tej dziewczyny! Już ja bym załatwiła z nią sprawę "po męsku"!
    Teraz boję się tego, co będzie z TOP... matko, smoczyca więzi go w złotej klatce ;O. I co teraz?
    To nic, że muszę wstać o 8. Nie potrafiłam zaczekać na przeczytanie rozdziału do wieczora, dlatego sen sobie poczeka. Widzisz, jak bardzo kocham to opowiadanie? WIDZISZ? <3 A wiedz, że sen jest dla mnie ogromnym rarytasem. Jednak nie większym od OrchardOfHearts - zapamiętaj *,*. I ja Ci zaraz dam rozdział godny pożałowania! Chcesz się bić, hm?! Nigdy więcej nie waż się tak pisać! A teraz pozwól, że udam się do łóżka, rozmyślając o Twej jakże cudownej historii *,*. Czekam z utęsknieniem na czwórkę. Najwierniejsza z największych, a zarazem największa z największych fanek http://25.media.tumblr.com/tumblr_lmt6zqpfHp1qhg70mo1_500.gif

    OdpowiedzUsuń
  4. Godny pożałowania? No co Ty mówisz! Piszesz tak świetnie, że przeczytałam wszystko migiem! Denerwuje mnie ta Jasmine. Wydaje mi się, że ona bardziej chce zaszkodzić zespołowi, sprzedając mediom niepotrzebne informacje, niż im pomóc. Taeyang niepotrzebnie zaprosił(?) tą młodą dziewczynę do "jaskini smoczycy :D Szkoda mi TOPa, myślę, że zespół powienien mu trochę odpuścić metkę zespołowego błazna, aby faktycznie mógł choć na chwilę zostać prawdziwym dżentelmenem. Pozdrawiam i czekam na dalszą część :) [weasley-diary.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze nigdy nie słyszałam o powiedzeniu "jak moje buty kocham..."^^ Ale za dodanie tego, ja uwielbiam ciebie:3 Matko! Jasmine zaczyna mi działać na nerwy, jak on z nią wytrzyma zamknięty w pokoju? Trzeba mu zrobić pokaźny kubek z cherbatką na uspokojenie:)
    Ech...
    Gdzie ty widzisz coś godnego pożałowania?!O.o Okulary ci prześlę! Ten rozdział to majsterszyk!
    Pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na nowy rozdział na www.weasley-diary.blogspot.com Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo się cieszę, że dodałaś kolejny. Wiesz, że nie jestem w stanie napisać komentarza tak długiego jak Twój, nie mam takich zdolności, ale być może zadowoli Cię fakt, że masz ogromny talent i wcale nie uważam, że ten rozdział jest godny pożałowania. Jest fantastyczny. Jasmine jest nieco irytująca, ale z drugiej strony podoba mi się jak rozwinęłaś jej postać, bo oryginalnie to wszystko się układa. Co więcej, mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny i dziękuję za wiadomość - informację. Nie martw się, skoro prosiłam to na pewno chcę powiadomień. Gorzej byłoby gdybyś pisała je pod notkami. :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy:
    marsz-mendelsona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. http://wieczne-uczucie.blogspot.com/ Serdecznie zapraszam na rozdział pierwszy! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze zaczęłaś, tyle już na pewno mogę powiedzieć. Tyle że z tymi butami to trochę za bardzo skojarzyło mi się z książką 'Cienie', której nie polubiłam ;x Imiona jakieś orientalne? Czy mam tylko schizy? Taaak, akurat, pewnie, że to jest jego dziewczyna, zdrajca narodu ;x Dobrze piszesz, więc nie wiem, czemu narzekasz. 50% narodu Ci zazdrości. Pozdrawiam i zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  10. 3 rozdział na weasley-diary.blogspot.com Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Prosiłaś o informację, tylko, że nie bardzo wiem gdzie ją zostawić. Mam nadzieję, że nie będziesz mieć mi tego za złe.
    U mnie nowy - http://marsz-mendelsona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń