CHAPTER TWO
Głupi ma zawsze szczęście.
"Sztuką jest zrozumieć milczenie." ~ Autor nieznany
Śledziłem
uważnym wzrokiem każdy jego ruch. Cała nasza piątka siedziała na
obitej w czarną skórę kanapie jak na tureckim kazaniu i wpatrywała
się w dyrektora wytwórni, który zgromadził nas tutaj w celu
omówienia „ważnych, wymagających natychmiastowej reakcji”
spraw, choć jeszcze dwa dni temu nalegał, abyśmy przez najbliższy
tydzień nie pokazywali się mu na oczy, by spędzić ten czas w
celach rekreacyjnych - albo raczej po prostu, żeby go nie wkurzać.
Najwyraźniej wyjątkowe okoliczności nie pozwoliły na
zrealizowanie tak obiecującej prośby. Goddamnit.
Jeśli chodzi o
Jasmine Anderson - dziewczynę, którą poznałem w wyjątkowo
ekstrawagancki sposób, to sprawa została już wyjaśniona. Dzisiaj
rano dowiedziałem się w końcu dlaczego w ogóle ją tam zastałem.
W momencie, w którym G-Dragon zdecydował się pójść pozbierać
resztki z jego komórki, miało się dopełnić nasze zgubne
przeznaczenie - spotkał ją na schodach. Tak się miło
złożyło, że właśnie zmierzała do naszego apartamentu, gdyż
jakoś nie mogła się do niego dodzwonić - ciekawe z jakich
przyczyn. Przybyła wedle umówionego dnia, ale okazało się, iż
jej apartament nie jest jeszcze w pełni gotowy do użytku ze względu
na awarię łazienki. Dlatego też GD zaoferował pomoc w postaci
odstąpienia swojego pokoju na jedną, ale tylko jedną noc.
Nic dziwnego, ponieważ był to chłopak o iście gołębim sercu,
nawet jeśli jego specjalizacją było rapowanie i zdrowe opieprzanie
innych.
Co do amuletu -
Daesung wrócił stosunkowo późno, dlatego dopiero rankiem mieliśmy
na ten temat dyskusję. Uwierzcie mi, ale nie chcecie znać każdego
szczegółu. I tak wystarczy sam fakt, że teraz prawie nikt z nas
się do siebie nawzajem nie odzywa. Nawet słówkiem. A ja zaczynałem
podejrzewać, że rozbicie tak cennej pamiątki mogło przynieść
pecha. I właśnie dlatego spotkanie panny Anderson nie należało do
czystego przypadku czy przykrego zrządzenia losu. To było mściwie
zaplanowane. Czułem to całym ciałem.
- Tabi, czy ty
mnie w ogóle słuchasz?!
Dotarł do mnie głos
dyrektora Jang'a, a następnie poczułem pstryknięcie centralnie w
środek czoła. Zamrugałem nieprzytomnie, co do złudzenia
przypominało moją bingu ekspresję i nerwowo skinąłem
głową, chociaż nie miałem bladego pojęcia jakiej informacji
właśnie udzielił nam nasz mentor. Spojrzałem po twarzach
pozostałych, ale kompletnie nic nie dało się z nich wyczytać.
Albo ja byłem w istocie zbyt tępy, by rozczytywać ludzkie emocje,
nawet te wyeksponowane jak na otwartej dłoni.
- Panna Anderson obrała
sobie za cel zredagowanie waszego codziennego życia, a następnie
przekształcenie tego w scenariusz zdatny do stworzenia sensownego
filmu. Jej ojciec jest szanowanym producentem muzycznym w Hollywood,
dlatego też taka współpraca może się nam opłacić. Przy okazji
to będzie dobre przygotowanie do waszego własnego filmu
biograficznego, na który najwyższa pora! - oznajmił rozradowany na
swój własny, niezrozumiały sposób i posłał koślawy uśmiech
pod adresem siedzącej z boku dziewczyny. Ona go nie odwzajemniła, a
jej twarz wydawał się być niczym wykonana z porcelany, gdyż
ubrana była wiecznie w tylko jedną, niezmienną emocję - tzw.
patetyczną obojętność.
- Film biograficzny?
Przecież jeszcze nie umieramy... - odezwał się niespodziewanie
Seungri, na co Dragon machnął niecierpliwie ręką.
- Ciesz się, że w ogóle
mamy taką możliwość. Poza tym, jeśli to zadowoli naszych fanów,
nie widzę żadnych przeciwwskazań. Jeżeli coś ci nie pasuje, to
nikt nie twierdzi, że też musisz w nim wystąpić. - ofuknął go
Jiyong, odwracając głowę w przeciwnym kierunku, bo akurat tak się
złożyło, że zajmował miejsce tuż obok niego.
Seungri zrezygnował z
odpyskowania pod naporem wrogiego spojrzenia dyrektora. Nasze
stosunki stały się napięte od jakiegoś czasu, ale było to
spowodowane presją oraz nieopartą, wręcz chorobliwą chęcią
wydania nowego albumu, nawet jeśli GD miał poważny zastój w
twórczości. Czasami zamykał się na całe dnie, namiętnie
próbując coś wymyślić, podczas gdy najciekawsze pomysły
przychodziły mu do głowy w całkiem prozaicznych, często
uczęszczanych przez niego miejscach.
- Skoro nie ma żadnego
sprzeciwu, uważam tą sprawę za zamkniętą. TOP, dopilnuj, aby
nasz gość nie musiał składać skargi na wasze zachowanie. -
Surowe spojrzenie dyrektora spoczęło na mnie, choć usta
wykrzywione były w uśmiechu godnym dobrego wujka.
- Co? Dlaczego ja?
Że niby to ja mam
pilnować jej spraw, skoro sam nie ogarniam własnego życia?
- Dosłownie chwilę temu
wszystko wytłumaczyłem. - zirytował się mężczyzna do tego
stopnia, że niemal widziałem pulsującą niebezpiecznie żyłę na
jego skroni. - Od dzisiaj jesteś mentorem panny Anderson. W twoich
rękach spoczywa obowiązek dopilnowania, by projekt został
ukończony. Ona sama dokonała takiego wyboru. Co prawda nie do końca
to pochwalam i wciąż uważam, że lider zespołu bardziej się
nadaje... - rzucił ostrzegawcze spojrzenie w kierunku dziewczyny, a
ja usilnie puściłem to mimo uszu. - Ale nie mam upoważnienie do
przeciwstawienia się tej decyzji. W dodatku GD i tak już mam dużo
na głowie. Także sprawuj się jak należy, Seunghyun!
- To nawet dobry test dla
Tabi'ego. - odezwał się Taeyang, na co pozostali skinęli głowami.
- To nie ma być test. -
rozległ się stanowczy głos z pozornie oddalonego od nas fotela.
Spojrzałem w tamtą
stronę i nie mogłem wręcz wyrazić zdumienia na widok dziewczyny.
Uśmiechniętej dziewczyny. I zapewne w tej oto chwili wyobrażacie
sobie serdecznie rozbawioną piękność - ja widziałem jedynie
diablicę z wykrzywionymi ustami godnymi przerażającej twarzy
klauna. Nie znałem jej jeszcze, ale nasz początek nie wróżył nic
dobrego.
- Chcę was poznać
bliżej. Sądzę, że wasz zespół to naprawdę dobry materiał na
scenariusz. - Jej głos był nadzwyczaj ciepły i stosunkowo
dziewczęcy.
- Skoro o tym mowa, muszę
wracać do pracy. Piosenki się same nie napiszą. Daesung, idziemy.
- oznajmił G-Dragon, wstając ze swojego miejsca i przy okazji
chwytając za rękaw najbardziej milczącego w ostatnich dniach
członka zespołu, po czym w przeciągu dziesięciu sekund opuścili
pomieszczenie.
- Ta, ja też mam parę
ciekawych spraw do załatwienia. - Seungri przeciągnął się
leniwie na swoim miejscu i poszedł w ślady pozostałych, a zaraz za
nim podążył dyrektor, mamrocząc coś o niezdyscyplinowaniu oraz
przy okazji nakazując nam, byśmy w trybie natychmiastowym opuścili
jego gabinet.
Pozostaliśmy w
trójkę - Jasmine, Taeyang i ja. Ona wpatrywała się uważnie we
mnie, Taeyang w nią, z kolei ja obserwowałem sufit. Wyjątkowo
niewygodna sytuacja. Jak już mówiłem, nie przywykłem do patrzenia
ludziom w oczy. Bałem się poznawać ich dusze i nie chciałem, by
oni dopatrywali się słabości w moich. To byłaby nieuczciwa
wymiana, niewarta swojej wagi.
Wstałem, tknięty
jakimś niewyjaśnionym uczuciem. Ruszyłem do drzwi, ale nie bardzo
wiedziałem co zamierzam zrobić. Była to forma ucieczki - zawsze
uciekałem, już nawet jako dziecko. Kiedy robiło się trudno,
lądowałem na kolanach mamy. Tam zawsze czułem się bezpiecznie. I
nie, nie bałem się do tego przyznać.
- Hyung - dobiegł
mnie głos Taeyang'a nim wydostałem się z pomieszczenia, dlatego na
chwilę zerknąłem przez ramię, ale mój wzrok zatrzymał się na
Jasmine. - Nie zawiedź nas tym razem.
Wtedy jeszcze nie
rozumiałem o co mu chodziło ani dlaczego miałby mnie pouczać, ale
doskonale pamiętam co wtedy pomyślałem.
Jestem bingu
TOP i właśnie dostałem przepustkę do samego piekła.
*
Ten moment w
twoim życiu, kiedy czujesz się bardziej żałośnie niż Bridget
Jones i myślisz, że nie zasługujesz nawet na garnituru od
Alexandra McQueena... A wszystko to możesz zawdzięczać tylko
jednej osobie, jednemu marnemu istnieniu.
Jasmine Anderson
wpasowała się idealnie w wyobrażenie niesfornej podopiecznej.
Pojawiała się i znikała, a każda z tych opcji była równie
koszmarna, bo nigdy nie wiedziałeś na czym cię przyłapie. Minął
dopiero drugi dzień, a ona już zdążyła dojść do ewidentnego
wniosku kto jaką rolę odgrywa w naszej nieoficjalnej rodzinie. Nie
wydaje mi się, aby do któregokolwiek z nas zapałała szczególną
sympatią - traktowała to jako formalności i szczerze wątpiłem,
żeby cokolwiek się zmieniło do końca jej pobytu. A raczej miałem
nadzieję, że nic, ale to absolutnie nic nie nakłoni mnie do
przyjaźni z nią. Wiedziała nadzwyczaj dużo na temat naszego
zespołu od strony technicznej, ale nie omieszkała napomknąć, że
nasza muzyka przypomina jej rąbanie drzewa tępym tasakiem czy coś
równie żałośnie ubliżającego. W ciągu jednego dnia zdążyła
wepchnąć Daesunga w kolejny depresyjny dół, wypytując go
otwarcie o szczegóły wypadku, który spowodował zaledwie kilka
miesięcy temu i w którego wyniku znalazła się również ofiara
śmiertelna. Nawet Taeyang nie nakłonił go do otworzenia drzwi
przez resztę dnia.
Poza tym czuwała
nad GD, kiedy ten próbował skupić się na tworzeniu linii
melodycznej do pierwszy wersów nowej piosenki. Zadziwiające, że
szło mu to tak opornie jak wtaczanie głazu Syzyfowi. Drażniła go
jej obecność, ale silił się na uprzejmości. Chciała go
wypytywać o delikatniejsze sprawy, jednak nie dał się zwieść i
udzielał wymijających odpowiedzi. Ponadto przyłapała Seungri na
oglądaniu pornosów, choć nawet my nigdy dotychczas nie widzieliśmy
tego na własne oczy. Zasadniczo wtykała nos wszędzie, gdzie nie
powinna. I wiedziałem też, że przyjdzie pora na mnie.
Szkoda, że tak
szybko.
Błysk flesza
oszołomił mnie na chwilę. Zamrugałem zaskoczony, wytrącony z
równowagi, próbując odnaleźć rękawy swojej bluzy, w której
pospiesznie wpychałem ramiona.
- Pięknie. Perfekcyjny,
uwielbiany przez setki małolatów i pełen tajemnicy TOP w swojej
naturalnej scenerii. Wyraz twarzy adekwatny do moich oczekiwań...
czyli wyjątkowo bezmyślny.
Skierowałem oczy ku
górze, przygładzając pospiesznie zmierzwione włosy i odszukałem
wzrokiem najmniej pożądaną w tej chwili dziewczynę. Ściskała w
dłoni lustrzankę Nikona i z satysfakcją wpatrywała się w
niewielki ekranik, gdzie wyświetlało się dopiero co zrobione
zdjęcie. Dziękowałem wszystkich bogom z najróżniejszych religii,
nawet 72 dziewicom, za to, że nie wpuścili jej do środka chwilę
wcześniej, kiedy zakładałem luźny t-shirt i zmieniałem spodnie.
- Nie chcę być
nieuprzejmy, ale nie przypominam sobie, bym pozwolił ci tutaj wejść.
- wypaliłem zanim zdążyłem wymienić przynajmniej pięć powodów
dlaczego nie powinienem tego robić.
Jednak Jasmine już nie
była zainteresowania moją osobą i zaczęła przechadzać się po
moim tymczasowym pokoju. Mieszkaliśmy tutaj ze względu na swego
rodzaju urlop, który otrzymaliśmy od wytwórni, gdyż ostatni rok
nie był dla nas szczególnie szczęśliwy i według „sił
wyższych” należał nam się odpoczynek.
- Nie należysz do
szczególnie schludnych osób. - Butem kopnęła leżący na podłodze
podkoszulek, który odrzuciłem dosłownie chwilę temu. - To
niedobrze, ponieważ ja cenię sobie porządek i mój facet musi
utrzymywać nieskazitelną czystość.
- Nieszczególnie mi
przykro, że nie spełniam twoich wymagań. Nie mam w planach
startować na miejsce twojego ukochanego.
- O to nie się nie
martw. Na mojej liście potencjalnych kandydatów... Cóż, właściwie
to nawet się na niej nie znajdujesz. - spojrzała na mnie przez
ramię ze sztucznym uśmieszkiem, który szybko zniknął z jej warg.
Mamo, gdzie jesteś?
- Ale
nie o tym chciałam z tobą porozmawiać, Terry czy jak cię tam zwą.
-
Moje przezwisko to TOP albo Tabi. Niegdyś Tempo, ale raczej wyszło
z użycia. Od ciebie zależy, którego będziesz używać. -
wzruszyłem lekceważąco ramionami. I tak wiedziałem, że
wypowiadanie mojego imienia w jej wykonaniu będzie przyprawiać mnie
o bliskie gorączce dreszcze.
-
Oh, miło mi. Przyjaciele mówią mi Jazi, ale wolę, abyś ty
nazywał mnie Jasmine. Nie miej mi tego za złe, po prostu
nieszczególnie cię polubiłam. - odparła otwarcie, ale nie
zamierzała pozostawiać większej luki po swoich słowach, od razu
przechodząc do sedna sprawy. - A teraz, jeśli pozwolisz, zadam ci
trzy pytania.
Nie
wiem kiedy i jak, ale za jej sprawą, usiadłem na łóżku, a ona
sama zajęła miejsce na fotelu, uprzednio spychając z niego warstwę
ubrań, które wyciągałem pośpiesznie z garderoby, gdy szukałem
czegoś w miarę odpowiedniego. Wierzcie czy nie, ale tak - mam świra
na punkcie ubrań i wyrabiania własnego stylu.
Spojrzałem
nieufnie na ściskany w jej dłoni aparat, jakby ona sama miała
zamiar wykorzystać go jako broń przeciwko mnie. Jednak nie za
bardzo przejęła się moim wyrazem twarzy.
-
Tak więc pierwsze pytanie. Jak to jest być tym głupim?
Pustka
w mojej głowie wypełniła się na chwilę uczuciem zmieszania, a następnie jawnego upokorzenia, a nie
minęło pięć sekund, kiedy ponownie oślepił mnie błysk flesza.
-
Ta mina mówi wszystko. W takim razie drugie pytanie - jak to jest
być najstarszym członkiem zespołu, a a zarazem dawać się wodzić
za nos bandzie dzieciaków?
Zmarszczyłem
czoło, tym razem w akcie oburzenia, bo wciąż kotłowały się we
mnie emocje po jej wcześniejszej akcji. Znów zamknąłem odruchowo
oczy, kiedy nacisnęła odpowiedni guzik, uwalniając flesz po raz
trzeci tego wieczoru.
-
Chyba nie jesteś zbyt rozmowny. Trudno. Pora na ostatnie pytanie.
Tym
razem przybliżyła aparat do twarzy w pełnej gotowości.
Postanowiłem milczeć, całkowicie pewny, że kolejne jej pytanie
będzie równie poniżające co poprzednie. Kącik ust jej zadrgał,
a milczenie nadało dramatycznego wydźwięku.
-
Czy byłbyś w stanie sprzedać swoich przyjaciół w imię czegoś
większego?
Tym
razem obyło się bez flesza. Opuściła rękę, a w jej ciemnych,
przypominających burzliwe niebo oczach pojawiło się coś nowego,
niesprecyzowanego, trudnego do opisania słowami. Trwało to ułamek
sekundy, bo po chwili odgarnęła włosy pełnym królewskiej gracji
ruchem.
-
Nawet nie masz bladego pojęcia jak bardzo jesteśmy do siebie
podobni, Tabi.
*
Kim jestem? Jaki
jestem? Dlaczego tutaj jestem? Kim byłem? Kim będę? Gdzie będę?
Co zrobię? Co będzie? A co jeśli mnie tam jednak nie będzie? Co
jeśli zniknę? W takim razie jak zniknę? Z kim? Gdzie? I kiedy? Jak
długo to potrwa? Czego będę żałować? Czy czegokolwiek mi będzie
brakować? Co mnie ominie? Na co zmarnuję czas? Na co nie starczy mi
czasu?
Dlaczego ja?
Dlaczego to ja zostałem wybrany, by żyć i być tutaj? Dlaczego tak
łatwo umrzeć, a tak trudno znaleźć sposób na życie? Dlaczego tu
jestem?
To
zadziwiające i zarazem przerażające, że tak łatwo przychodzi
funkcjonowanie za dnia, podczas gdy noc odkrywa wszystkie twoje
najgłębsze lęki. I choć pocieszałem się myślą o kolejnym
dniu, nie mogłem zapomnieć o tym minionym. Mijały godziny, a ja
wciąż na świeżo wracałem do słów Jasmine. Zirytowany
potargałem włosy i spojrzałem wojowniczo na oświetlony blaskiem
księżyca sufit.
-
Nawet nie masz bladego pojęcia jak bardzo się mylisz, Jasmine
Anderson.
*
Saengil chukha hamnida, G-Dragon!
Czyli
prostu wszystkiego NAJ, NAJ, NAJ.
Żadne
słowa nie są w stanie opisać jak bardzo Cię kocham, jak bardzo
życzę Ci zdrowia i szczęścia, i dalszego pomyślnego
funkcjonowania w tym ostro poje...chanym świecie. Obyś dalej śmiał
się tak cudownie i już nigdy więcej nie doprowadził do kolejnych
„życiowych kolizji”. Obyś dalej świecił przykładem i
pozostał naszą gwiazdą czy też ikoną mody.
HAPPY BIRTHDAY TO YOU! :3
HAPPY BIRTHDAY TO YOU! :3
I przy okazji - toż to
dzisiaj jest szósta rocznica BIG BANG!
Mamy podwójną
uroczystość i obydwie równie ważne dla wszystkich wiernych VIPów.
Co ja mogę życzyć całemu BIG BANG? Po prostu bądźcie dla nas i
dla siebie. Tak jak dotychczas.
I tyle z rozdziału.
Kolejny zapewne w
przeciągu kolejnych dwóch tygodni. Jednak nic nie mogę obiecać -
równie dobrze może się pojawić szybciej albo nawet później.
Jeśli chodzi o ten rozdział, to należy on do przejściowych. Za
wcześnie na coś konkretnego, po prostu jest on w dużej mierze
wyjaśniający oraz wprowadzający pewne szczegóły... Ale hola! Nie
mogę wam powiedzieć. I przy okazji dla niektórych jest małą
wskazówką do połapania się w kwestii specyfiki imion oraz
przezwisk. Mam nadzieję, że to nikogo nie zraża.
A tak nawiasem mówiąc
- nie polecam bułgarskiego jedzenia.
Tacos rule,
Pojawił się rozdział, pojawił się rozdział! *taniec radości* <3. Wrócę z komentarzem popołudniu, bo teraz oczy mi się zamykają, ale dołączam się do życzeń <3.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam im wszystkiego NAJ! ^^
OdpowiedzUsuńOj, oj robi się coraz ciekawiej^^ Jasmine dała mu do myślenia:)
Jestem w końcu *,*.
OdpowiedzUsuńA więc wszystko jasne. Jasmine spędziła noc w pokoju GD dzięki jego gołębim sercu. Ach, cóż za dżentelmen! Złoty chłopak *,*. Wyobrażenie tego, co działo się, gdy Daesung poznał prawdę o stłuczonym amulecie... rozbawiła mnie i przeraziła jednocześnie. Może T.O.P ma racje co do tego, że teraz ciąży nad nimi klątwa - w postaci Jasmine. Kurcze, obojętność tej dziewczyny mnie naprawdę irytuje. Mogłaby okazać choć niewielkie emocje! Ale... jaki był mój szok, gdy okazało się, że Jasmine sama wybrała T.O.P na swojego mentora! :O. Myślałam, że mi oczy z orbit wyjdą! Ponadto ta dziewczyna się uśmiechała! Od razu pomyślałam: "T.O.P - no to masz chłopie przewalone!". Chłopak zapewne pomyślał to samo, biorąc pod uwagę fakt, jak zinterpretował uśmiech Jasmine. Będzie się działo, oj będzie. Oby Seunghyun nie zawiódł Taeyanga i reszty grupy, ale jak to on pomyślał: "Jestem bingu TOP i właśnie dostałem przepustkę do samego piekła". Cóż... chyba wszystko jasne.
Jasmine uważa, że piosenki BIGBANG przypominają jej rąbaniem tasakiem?! Czy ona do cholery ma słuch?! Co za irytująca dziewucha, no ja nie mogę! Złapałabym za te jej długaśne kudły i umyła nimi wszystkie podłogi w domu chłopaków! Może to by ją czegoś nauczyło! Ponadto jak mogła wypytywać Daesunga o szczegóły wypadku?! Czy ona nie ma serca?! Albo chociaż sumienia?! Biedny D-Lite. Naprawdę ciężko przeżywa tę całą sytuację, a teraz musi znosić taką ciekawską idiotkę, która wtyka nos tam, gdzie nie powinna. Przez nią GD nie potrafił skupić się na tworzeniu piosenek, a Seungri... cóż... pornosy to zło xD.
Na miejscu T.O.P wywaliłabym Jasmine z pokoju na zbity pysk. Niestety ten musi się powstrzymywać... W dodatku ta jędza nawet nie wie, jak mówią na Tabi! Co za kretynka -,-. W dodatku zachowuje się tak, jakby wszystkie rozumy pozjadała, a tak naprawdę gówno wie za przeproszeniem. Oj, ta dziewczyna nie chciałaby się ze mną spotkać twarzą w twarz. Z pewnością nie byłabym tak cierpliwa, jak nasi chłopcy -,-. I bardzo cieszy mnie fakt, że T.O.P nie znajduje się na liście jej kandydatów. Wątpię, by jakikolwiek chłopak chciałby się na niej znaleźć. Osobiście wolałabym skoczyć z okna, niż poślubić taką jędze. Ponadto co to za durne pytania?! Dlaczego Seunghyun dał jej się tak poniżać?! Powinien coś powiedzieć! Rzucić jakąś sarkastyczną uwagę, ale ten w ogóle się nie odzywał! No co za krowa z tej Jasmine, nie wierzę! Zniszczyć ją! ZGŁADZIĆ! Jeszcze powie, że Tabi nawet nie wie, jak bardzo są do siebie podobni, pf! Chyba jej się coś pomyliło! Choć muszę przyznać, że to ostatnie pytanie nieco mnie zaniepokoiło... Czy T.O.P byłby w stanie sprzedać własnych przyjaciół? Nie. Nie wierzę w to. Nie chcę w to wierzyć... Mam ogromną nadzieję, że słowa zakańczające rozdział są prawdziwe. Że Jasmine się myli. Wierzę, że T.O.P jej to udowodni, a wtedy ta jędza zostawi go w spokoju i zrozumie, że nie postradała wszystkich rozumów! Naprawdę jej nie cierpię! -,-
Ach, nawet nie wiesz, jak ogromną miłością darzę to opowiadanie *____________*. Jest fenomenalne pod każdym względem. Ponadto piszesz o moim ukochanym zespole, a to sprawia, że staje się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi! Dziękuję Ci za stworzenie tej historii <3. Życzę niekończącej się weny i z utęsknieniem czekam na nowość. Annjong-higesejo! :)
Hm...przeczytałam prolog, a także obydwa rozdziały. Nie chcę Ci mydlić oczu, dlatego powiem szczerze - nie przepadam za opowiadaniami o prawdziwych zespołach, jakichkolwiek gwiazdach itp. Gustuję raczej w historiach o wampirach, demonach, mordercach czy romansach (ale tylko i wyłącznie kiedy bohaterowie są wymyśleni). Przykro mi bardzo. No, ale coż. O gustach się raczej nie dyskutuje, a nie chcę Ci mowić, że mi się podobało, gdyż uważam, że swoje zdanie powinno się otwarcie wyrażać. Nie miej mi tego za złe, wręcz przeciwnie. Jeśli to lubisz, podoba Ci się to - to pisz dalej, bo widze, że masz kilku wiernych czytelników. ;]
OdpowiedzUsuńChciałabym tylko się dowiedzieć, czy informować Cię o kolejnych rozdziałach na moim blogu, który jak widziałam po komentarzu raczej Cię zaciekawił. Nie wiem czy nadal będziesz czytać moje opowiadanie skoro ja wyraziłam niechęć co do twojego, dlatego chciałabym się dowiedzieć.
Pozdrawiam i życzę weny ;]
www.love-a-winner.blogspot.com
Twoje opowiadanie baaardzo mi się podoba ;). Poza tym świetny szablon ;). W szczególności to zdjęcie poniżej xD.Dodałam Twoje blogi do linek i mam nadzieję, że nie udusisz mnie jeśli będę cię informować D. Ach, prawie bym zapomniała. Koniecznie informuj mnie o nowych rozdziałach - zarówno na tym blogu jak i tam, gdzie napisałaś dopiero prolog ;D. Nie wyobrażam sobie, gdybym przegapiła pierwszy rozdział X.X! Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, że mimo wszystko nadal masz chęci na czytanie mojego opowiadania. ;] To wiele dla mnie znaczy.
OdpowiedzUsuńMówisz, że nie lubisz spamu - akceptuję to, dlatego też nie będę Cię informować o kolejnych rozdziałach. Jeśli uznasz, że już czas po prostu sama zajrzyj i przeczytaj. Rozdziały będą pojawiać się co tydzień lub co dwa tygodnie.
Jednak gdy już piszę, to przy okazji napiszę, że na moim blogu pojawił się 6 już rozdział.
www.love-a-winner.blogspot.com
Hej. Dziękuję za interesujący komentarz na moim blogu i chciałabym cię zapytać, o co konkretnie ci chodziło, gdy napisałaś, że nie chcesz być informowana o nowych rozdziałach przez spam? Mam cię informować przez gg czy coś takiego? Wiesz, jak chcesz, to możesz sobie dodać mój blog do 'obserwowanych' i na twoim pulpicie nawigacyjnym same będą się pojawiały informacje o nowych publikacjach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
egoizm-we-dwoje.blogspot
Opowiadanie straszliwie wciągające, inne, oryginalne, interesujące i przyjemne w czytaniu! Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tego typu tekstem, tego typu imionami, jak mniemam japońskimi, tak? Podoba mi się, naprawdę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie:
marsz-mendelsona.blogspot.com/
Przepraszam w takim razie, ale japoński jest dość podobny do koreańskiego! ;) Przepraszam też, że mój komentarz nie jest nawet w 1/5 tak dogłębny jak Twój, ale jestem raczej słaba w komentowaniach, bardziej kiedy coś mi się nie podoba, wtedy potrafię analizować, a tutaj jest sytuacja przeciwna.
OdpowiedzUsuńOczywiście, informuj mnie! :))
Pozdrawiam.
Dziękuję za pozostawienie opinii o moim opowiadaniu ;) Zapoznałam się też z Twoim i bardzo mi się podoba, jeszcze nie mogę połapać się w tych wszystkich imionach, dlatego pozwól, że będę na razie pisać ogólnikami ;) Piszesz bardzo lekko i miło się czyta. Jasmine denerwuje mnie swoim zachowaniem, udawaną obojętnością i tym, że sama wybrała T.O.P na swojego mentora -.- Chłopaki powinni mieć wreszcie trochę wytchnienia, tacy młodzi i już biografia i filmy? :O Rozumiem, że są dżentelmenami i nie potrafią spławić tej jędzy. Mówisz, że nie polecasz bułgarskiego jedzenia? Moja siostra była w Bułgarii w tym roku na obozie i też bardzo narzekała. Na śniadanie cały czas dostawali parówki w różnych postaciach xd Proszę, informuj mnie o nowych rozdziałach :) Pozdrawiam serdecznie. www.weasley-diary.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMdleje nad boskością szablonu *_________*
OdpowiedzUsuń